Lubicie dostawać gratisy? Kto nie lubi! Lubicie zjeść przysłowiowe ciastko (czyt. kupić sobie kosmetyk) i mieć ciastko (czyt. kasę w kieszeni)? No ba! Dzisiaj coś dla oszczędnych i lubiących dbać o środowisko, a więc kilka słów na temat akcji back 2 MAC. O co w tym wszystkim chodzi? Stałe bywalczynie salonów MAC z pewnością wiedzą, ale być może wśród moich czytelniczek znajdują się jeszcze nowicjuszki, którym niniejszy post być może na coś się zda ;). No to dzieła!
Kanadyjska marka MAC w ramach dbałości o środowisko prowadzi program recyklingowy. Za 6 opakowań po kosmetykach tejże marki możecie otrzymać gratisową szminkę w dowolnym kolorze o równowartości 76 zł. Oczywiście program rządzi się swoimi zasadami, co więc warto na jego temat wiedzieć:
- zwrotowi podlegają puste opakowania po zużytych produktach typu buteleczka po podkładzie, tubka po błyszczyku, czy kasetka po pudrze, nie zaś kartoniki, w których sprzedawane są poszczególne produkty;
- w akcji nie biorą udziału wszystkie produkty, np. nie można zwrócić opakowania po wkładzie do paletki, czy też przykładowo po automatycznej konturówce (produkty podlegające zwrotowi mają odpowiednie oznaczenie "back 2 MAC" na kartonowym opakowaniu);
- zwracać możecie również niewykorzystane produkty np. w momencie, gdy upłynie ich data ważności (och, jakże się wtedy zmniejsza nasze poczucie winy z powodu marnotrawstwa ;)) lub też np. uszkodzone paletki, które zakupiłyście osobno na wkłady;
- w zamian za 6 opakowań możecie wybrać sobie dowolną szminkę ze stałego asortymentu lub pomadkę z limitowanej edycji, pod warunkiem że opakowanie nie jest opatrzone unikatowym nadrukiem
- w skład akcji nie wchodzą szminki z serii Viva Glam, gdyż dochód z ich sprzedaży w 100% jest przeznaczony na walkę z HIV i AIDS.
Uff... To chyba wszystkie zasady. Moim zdaniem taka akcja to świetne rozwiązanie, przede wszystkim dla fanek kosmetyków MAC, które zużywają określone produkty regularnie. Sama jestem szczęśliwą posiadaczką trzech pomadek, za które nie zapłaciłam ani złotówki (teoretycznie oczywiście, gdyż w praktyce musiałam jakoś zużyć te 6 produktów). Czas na małą prezentację ;).
Moja pierwsza zasłużona zdobycz. MAC Honeylove o matowym wykończeniu. Szminka to nude o beżowych tonach, cechuje się silną pigmentacją, nakłada się tępo, długo się utrzymuje, minimalnie wysusza usta. Osobiście efekt matowych ust nude bardzo mi się podoba, pasuje do wszystkiego :).
Druga okupiona "wielkim zużyciem" pomadka to High Tea o wykończeniu Lustre, które cechuje dość słaba pigmentacja oraz połysk. Bardzo lubię ten "finish", bo szminki są bardziej kremowe i nawilżające, choć przez to jednocześnie znacznie krócej utrzymują się na ustach.
Trzecia i zarazem najnowsza moja zdobycz to odcień The Faerie Glen z tegorocznej limitowanej edycji świątecznej Tartan Tale. Jest to odcień nude o różowej bazie i również wykończeniu Lustre. Efekt na ustach jest bardzo subtelny - pomadka, choć mam ją od niedawna, zdecydowanie należy do moich ulubionych.
Generalnie uważam, że 76 zł za pomadkę, nawet gdyby kolor był nie wiadomo jak niepowtarzalny, to sporo, zwłaszcza jak ma się tendencję do jej zjadania w ciągu dnia (sic!), tymczasem taki gratis to rewelacyjna nagroda za konsekwentnie przeprowadzony projekt denko :). Bardzo żałuję, że inne marki nie działają w ten sposób.
Swoją drogą, rzuciło Wam się coś w oczy? Tak, wszystkie moje odcienie są do siebie podobne. Nie wiem, jak to jest, ale za każdym razem, jak wybieram nowy gratis w sklepie i nie patrzę na nazwy a jedynie na kolory, w pierwszej kolejności zawsze sięgam po te, które już mam. Czyżby był to znak, że nie potrzebuję więcej? ;)