Na dobry początek chciałabym skrobnąć kilka słów o tym, jak rozwinęła się moja kosmetyczna „choroba”. Historia jest w sumie bardzo prozaiczna. Malowałam się od dawna, ale zawartość mojej kosmetyczki była nad wyraz skromna: podkład (najczęściej w nie do końca idealnie dobranym kolorze), korektor (ze znaczenia pudru w kamieniu w makijażu nie zdawałam sobie wtedy nawet sprawy, więc i po co miał mi zajmować miejsce w kosmetyczce…), jeden cień (kolor szampana z lekkim brokatem z Sephory), czarna kredka, tusz do rzęs i róż od wielkiego święta… Tak… jestem w stanie wyobrazić sobie teraz Wasz zniesmaczony wyraz twarzy… toż to musiał być obraz nędzy i rozpaczy… No nie, tak źle nie było, bo lustro w domu mam i myślę, że (prawie zawsze) jestem w stanie obiektywnie ocenić swój wygląd, ale fakt faktem do ideału w sztuce makijażu było mi daleko. W zasadzie, piątek, świątek czy niedziela, mój makijaż prezentował się tak samo… Nuda, nuda i jeszcze raz nuda! Do czasu…
I tu zaczyna się punkt kulminacyjny niniejszej opowieści: razu pewnego, siedząc w pracy i nudząc się potwornie, postanowiłam poszperać sobie na YouTube. Nie wiem, jak Wy, ale ja zawsze postrzegałam ten serwis jako zbiór śmiesznych, czasem żenujących filmików, ewentualnie teledysków i raczej nie spodziewałam się znaleźć tam nic wartościowego. Chcąc zabić czas, stwierdziłam, że poszukam najciekawszych scen z jednego z moich ulubionych wtedy seriali (Tak! Seriale to moja druga mania po kosmetykach!) i wpisując frazę „sex and the city” ku mojemu zdziwieniu nie natknęłam się na moje ulubione bohaterki tylko na ten oto filmik: SEX & THE CITY Carrie Bradshaw make up.Mój nos prawie przykleił się do ekranu! Nawet nie wiedziałam, a było to w roku 2008, że na YouTube można znaleźć filmiki instruktażowe, jak wykonać dany makijaż!!! Wiem, pewnie dla wielu z Was filmiki „urodowe” są oczywistą oczywistością, dla mnie w tej chwili też, ale wtedy moje zaskoczenie było ogromne. I tak jeden filmik prowadził do następnego, obejrzałam większość makijaży wykonanych przez panacea81 (która swoją drogą od tamtego momentu zdążyła już założyć swoją linię kosmetyczną dostępną nawet w amerykańskich Sephorach!), dowiedziałam się, że dany kanał można subskrybować, śledzić nowe „produkcje” na bieżąco. Oznaczało to dla mnie zupełnie nowy świat. Do dziś pamiętam moje pierwsze „świadome” zakupy kosmetyczne po obejrzeniu filmików na YT. Celowo piszę „świadome” w cudzysłowie, jako że produkty, które kupiłam, miały się do mnie, do mojego typu urody, koloru oczu itp. itd. jak przysłowiowy piernik do wiatraka (na wspomnienie pierwszych cieni do powiek pobłażliwy uśmiech sam ciśnie mi się na usta;)). Z czasem jednak każdy obejrzany filmik poszerzał moją wiedzę, uzmysłowiłam sobie sens stosowania bazy pod cienie, o której istnieniu wcześniej nie miałam bladego pojęcia, dowiedziałam się, dlaczego wszelkie pudry fiksujące są tak ważne!;), poznałam znaczenie pędzli do makijażu, odkryłam nieznane mi zupełnie marki kosmetyczne takie jak np. znany na całym świecie MAC, ale również nasz rodzimy Inglot. I wszystko byłoby świetnie, gdyby nie wydłużająca się lista zakupów po obejrzeniu każdego filmiku… zostałam zarażona kosmetycznym bakcylem i niestety, moi drodzy, jest to choroba nieuleczalna, dlatego zastanówcie się dobrze, zanim zostaniecie ze mną na dłużej, konsekwencje mogą być nieodwracalne… ;) W każdym razie przez dwa lata moja kolekcja rozrosła się znacznie, swoją wiedzę poszerzyłam na tyle, że myślę, iż nie będzie zbytnim zarozumialstwem, jeśli powiem, że wiem, jak zrobić dobry makijaż (przynajmniej na sobie;)), stałam się poszukiwaczem dobrych kosmetyków, które niekoniecznie muszą nadmiernie nadwyrężać nasz budżet, choć przyznaję, że lubię sobie czasem podarować odrobinę luksusu:)
Jeśli Was też interesują tematy kosmetyczne, jeśli lubicie stosować sprawdzone produkty, ale i poszukiwać nowinek, to mogę Was zapewnić, że trafiliście pod dobry adres:)
Gratulacje dla tych, którzy dotrwali do końca tego przydługiego posta (niestety należę do osób, które zawsze mają dużo do powiedzenia;)). Mam nadzieję, że jeszcze do mnie zajrzycie. Muak!
I tu zaczyna się punkt kulminacyjny niniejszej opowieści: razu pewnego, siedząc w pracy i nudząc się potwornie, postanowiłam poszperać sobie na YouTube. Nie wiem, jak Wy, ale ja zawsze postrzegałam ten serwis jako zbiór śmiesznych, czasem żenujących filmików, ewentualnie teledysków i raczej nie spodziewałam się znaleźć tam nic wartościowego. Chcąc zabić czas, stwierdziłam, że poszukam najciekawszych scen z jednego z moich ulubionych wtedy seriali (Tak! Seriale to moja druga mania po kosmetykach!) i wpisując frazę „sex and the city” ku mojemu zdziwieniu nie natknęłam się na moje ulubione bohaterki tylko na ten oto filmik: SEX & THE CITY Carrie Bradshaw make up.Mój nos prawie przykleił się do ekranu! Nawet nie wiedziałam, a było to w roku 2008, że na YouTube można znaleźć filmiki instruktażowe, jak wykonać dany makijaż!!! Wiem, pewnie dla wielu z Was filmiki „urodowe” są oczywistą oczywistością, dla mnie w tej chwili też, ale wtedy moje zaskoczenie było ogromne. I tak jeden filmik prowadził do następnego, obejrzałam większość makijaży wykonanych przez panacea81 (która swoją drogą od tamtego momentu zdążyła już założyć swoją linię kosmetyczną dostępną nawet w amerykańskich Sephorach!), dowiedziałam się, że dany kanał można subskrybować, śledzić nowe „produkcje” na bieżąco. Oznaczało to dla mnie zupełnie nowy świat. Do dziś pamiętam moje pierwsze „świadome” zakupy kosmetyczne po obejrzeniu filmików na YT. Celowo piszę „świadome” w cudzysłowie, jako że produkty, które kupiłam, miały się do mnie, do mojego typu urody, koloru oczu itp. itd. jak przysłowiowy piernik do wiatraka (na wspomnienie pierwszych cieni do powiek pobłażliwy uśmiech sam ciśnie mi się na usta;)). Z czasem jednak każdy obejrzany filmik poszerzał moją wiedzę, uzmysłowiłam sobie sens stosowania bazy pod cienie, o której istnieniu wcześniej nie miałam bladego pojęcia, dowiedziałam się, dlaczego wszelkie pudry fiksujące są tak ważne!;), poznałam znaczenie pędzli do makijażu, odkryłam nieznane mi zupełnie marki kosmetyczne takie jak np. znany na całym świecie MAC, ale również nasz rodzimy Inglot. I wszystko byłoby świetnie, gdyby nie wydłużająca się lista zakupów po obejrzeniu każdego filmiku… zostałam zarażona kosmetycznym bakcylem i niestety, moi drodzy, jest to choroba nieuleczalna, dlatego zastanówcie się dobrze, zanim zostaniecie ze mną na dłużej, konsekwencje mogą być nieodwracalne… ;) W każdym razie przez dwa lata moja kolekcja rozrosła się znacznie, swoją wiedzę poszerzyłam na tyle, że myślę, iż nie będzie zbytnim zarozumialstwem, jeśli powiem, że wiem, jak zrobić dobry makijaż (przynajmniej na sobie;)), stałam się poszukiwaczem dobrych kosmetyków, które niekoniecznie muszą nadmiernie nadwyrężać nasz budżet, choć przyznaję, że lubię sobie czasem podarować odrobinę luksusu:)
Jeśli Was też interesują tematy kosmetyczne, jeśli lubicie stosować sprawdzone produkty, ale i poszukiwać nowinek, to mogę Was zapewnić, że trafiliście pod dobry adres:)
Gratulacje dla tych, którzy dotrwali do końca tego przydługiego posta (niestety należę do osób, które zawsze mają dużo do powiedzenia;)). Mam nadzieję, że jeszcze do mnie zajrzycie. Muak!
P.S. Wybaczcie póki co ubogi charakter niniejszego bloga, tak naprawdę jestem kompletną nowicjuszką w tej kwestii i dopiero się uczę, z czym to się je;) Mam nadzieję, że kolejne posty będą bardziej urozmaicone:)
wow ! świetnie ! widzę już co tu się będzie działo :))) czekam z niecierpliwością na kolejne notki i... zapraszam do zgłoszenia Twojego kosmetyku lata :)) Buzia !
OdpowiedzUsuńdzięki:* stawiam pierwsze kroki;)
OdpowiedzUsuńCześć Madziu, tu Kasia M. od "Generation Golf" (między innymi ;)) Fajnie, ze masz bloga, bo na bloggerze jestem zalogowana, a na YT nie, więc nigdy nic nie komentowałam. W razie czego, ja stara wyjadaczka blogspotowa jestem, więc w razie pytań albo problemów pisz ;)
OdpowiedzUsuńFajnie mieć bloga, pozdrawiam :)
Kasiu, nawet nie wiedziałam, że mnie oglądasz/czytasz;) A na którym swoim blogu działasz? Ja również chętnie będę śledzić Twoją twórczość:)
OdpowiedzUsuńNo bo nie mam na czole napisane "Śledzę Madzię" :P No i nie chciało mi się zakładać konta na YT. Ale śledzę i bardzo sobie cenię :)
OdpowiedzUsuńSiedzę teraz na wordpressie, bo mi się blogspot znudził i w ogóle Kaffeehaus przestał być aktualny, więc czasem piszę z konta "Królewna" czasem "dlugadrogadodomu" (tak jak np. teraz ;) ).
że nie masz napisane, to wiem, ale się też nie chwaliłaś w żaden sposób:P w każdym razie z YT przerzucam się na bloga:)
OdpowiedzUsuńTo fajnie :) Będę się zatem odzywać.
OdpowiedzUsuńZnalazłam Cię jakoś przed miesiącem dopiero, więc nie było okazji, bo się pewnie mijałyśmy w IFG :)
Pierwsze koty za płoty :) post bardzo fajny ...i powiem Ci Madziu, taki jakiś bardzo znajomy mi się wydaje :P Potwierdzam - kosmetyki sa wirusem bezlitosnym, robiącym z mózgu i portfela degrengoladę ...w baaaaardzo przyjemny sposób :))
OdpowiedzUsuńPOzdrawaim :)
bardzo fajny blog, masz talent pisarski, w końcu jesteś przyszłą Panią Doktor :) bardzo dobrze się go czyta, tylko szkoda, że jest tak mało :( ale absolutnie nie zgłaszam żadnych pretensji, wiem co to znaczy brak czasu, jedynie wyrażam w ten sposób swój zachwyt na temat owego bloga i mówię, że łaknę i pragnę więcej, więcej :)))) pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń@mk dziękuję, zawsze lubiłam pisać, staram się umieszczać posty jak najczęściej, chciałabym stworzyć coś podobnego jak na YT, czyli np. produkt tygodnia, który pojawiałby się regularnie itp. no zobaczymy, jak czas pozwoli, ale widzę, że Ty też zaczynasz z blogiem?:) daj znać, jak się pojawi pierwszy post:D buzia!
OdpowiedzUsuńtrafilam tu z youtube'a. sama uwielbiam robić makijaż i tak trafiłam na kandee johnson. od kanału do kanału, aż niedawno trafiłam na Twoje filmiki. Bardzo sympatyczne, dobrze się je ogląda! Pozdrawiam i łącze się w kosmetykomanii z Poznania :)
OdpowiedzUsuń@hania88 witaj na blogu:) teraz tutaj będę się głównie udzielać, więc zachęcam do zaglądania i lektury;)
OdpowiedzUsuń