niedziela, 28 kwietnia 2013

Wiosenny mix

Dotarły do mnie ostatnio lakiery z kolekcji TOP SHOP w dwóch metalicznych odcieniach Crystal Clouds (od lewej) i Wisdom (od prawej).


W pierwszej chwili pomyślałam, że kolory i przede wszystkim wykończenie są kompletnie nie moje. Co jak co, ale metaliczny połysk na paznokciach to dla mnie zdecydowanie za dużo.


Parę sekund później pojawił się jednak przebłysk: "Ruffian!". Brokatowe tudzież foliowe odcienie stanowią, moim zdaniem, idealną bazę pod tego typu manicure. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Jako że za oknami wreszcie wiosna, połączyłam Crystal Cloud, który określiłabym jako srebro z nutą taupe, z odcieniem Peppermint od Rimmel.


Całość wyszła całkiem zgrabnie i sam lakier również oceniam na plus. Dobrze się nakłada, choć solo podkreśla nierówności na paznokciach. Czas schnięcia jest w normie, trwałość póki co trudno mi oceniać., ale ruffiany trzymają się u mnie zazwyczaj ok. 5 dni. Aktualnie możecie skorzystać też z promocji 2 lakiery (8 ml) za 45 zł.

Crystal Cloud w połączeniu z Peppermint dał całkiem przyjemny wiosenny mix, nie mam jednak pomysłu, z czym skomponować fiolet Wisdom. Może Wy mi coś podpowiecie?

PS. Produkt został przesłany mi do recenzji, fakt ten nie miał jednak najmniejszego wpływu na jej treść.




środa, 24 kwietnia 2013

Jesteś piękniejsza, niż Ci się wydaje...

Dziś dotarła do mnie interesująca informacja prasowa. Rzadko zamieszczam takie notki, ale przyznam, że kampania Dove "Odkryj w sobie piękno" szczególnie przypadła mi do gustu, w związku z tym dzielę się z Wami ciekawym eksperymentem, który przeprowadzono w USA.


Gil Zamora to szkolony w FBI rysownik portretów pamięciowych. Podczas przeprowadzonego eksperymentu Zamora stworzył rysunki niczego nieświadomych kobiet na podstawie ich własnego opisu oraz opisu nieznajomych osób, z którymi spotkały się kilka chwil wcześniej. Wyniki okazały się naprawdę zaskakujące. Sposób, w jaki kobiety widzą same siebie, znacznie różni się od tego, jak postrzegają je inni. W stosunku do siebie jesteśmy zdecydowanie bardziej surowe i skłonne do podkreślania mankamentów naszej urody, które albo są tylko i wyłącznie naszym wyobrażeniem, albo umykają uwadze innych. Spójrzcie na rysunek poniżej. Chyba nie trudno się domyślić, który portret powstał w oparciu o opis osoby znajdującej się na rysunku...


Zachęcam do obejrzenia filmiku, który powstał w oparciu o przeprowadzony eksperyment. Przyznam, że się wzruszyłam. Dlaczego kobieca psychika musi być tak pokręcona??? Czas zacząć nad sobą porządnie pracować! Do czego siebie i Was szczerze zachęcam :).





poniedziałek, 15 kwietnia 2013

I think peach pink!


Pozostaję w temacie paznokci i prezentuję dzisiaj mój najnowszy nabytek targowy, czyli OPI Malaysian Mist  z The Classic Collection. Co tu dużo mówić, uwielbiam ten delikatny brzoskwiniowy odcień!  


Lakier jest dość transparentny, aby uzyskać pełną głębię koloru potrzeba 3 warstw. To zazwyczaj dyskwalifikuje u mnie produkty tego typu, ale Malaysian Mist nakłada się bardzo dobrze, bo ma półżelową konsystencję, dzięki czemu też dość szybko schnie. Jeśli życzymy sobie delikatnego, mleczno-różowego efektu wystarczą 1-2 warstwy. 


Ostatnio obserwuję u siebie odejście od nietypowych, rzucających się w oczy kolorów na rzecz odcieni idących w kierunku klasyki. Chyba dojrzewam z wiekiem ;). Malaysian Mist to mój zdecydowany codzienny ulubieniec. 


A Wam jak się podoba? Hot or not?




niedziela, 14 kwietnia 2013

Ruffian

Długo się zastanawiałam, z czym by tu ugryźć Goldeneye od OPI. Takie "bling, bling" w czystej postaci to zdecydowanie zbyt dużo jak na moje gusta. W końcu postanowiłam spróbować z ruffianem i... przepadłam!


Kombinacja dwóch kolorów - OPI Goldeneye właśnie i Catrice Clayton My Hero - to ostatnio moja ulubiona wariacja na temat paznokci. Złoto stanowi idealne tło dla brudnoszarego brązu z mikroskopijnym złotawym pyłkiem.


Wykonanie takiego mani bez wątpienia wymaga odrobinę cierpliwości, ale w gruncie rzeczy jest łatwiejsze, niż może się wydawać. Ja nałożyłam dwie warstwy OPI, następnie odręcznie jedną warstwę Catrice i wszystko razem przykryłam Seche Vite. Pewnie nie jest to ruffian idealny, ale mimo to zbiera wiele komplementów od otoczenia. Taki manicure ma też jedną ważną zaletę - bardzo długo trzyma się na paznokciach, co dla mnie i ostatnio mojego wewnętrznego lenia jest rozwiązaniem idealnym :).

A Wy lubicie ruffiany? 



poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Targi, targi i po targach...

Tak to już jest, że wszystko co dobre, szybko się kończy. Ani się obejrzałam a targi i kolejne spotkanie wielkopolskich (i nie tylko) blogerek (i blogera ;)) już za mną. W pierwszej kolejności serdeczne podziękowania należą się MPT, które nie dość że zapewniły nam darmowe wejściówki, to jeszcze ugościły nas po królewsku, udostępniając salę konferencyjną i organizując poczęstunek.

Jeśli zaś chodzi o targi per se, to niestety przyznam, że miałam większe oczekiwania. Liczyłam przede wszystkim, że wystawców będzie więcej, że będą to zarówno znane jak i nieznane marki, że stoiska i ceny będą bardziej zachęcające. Tymczasem całość była ograniczona do zaledwie dwóch pawilonów, ścisk był spory, dominowały marki, o których nigdy wcześniej nie słyszałam, głównie profesjonalne i salonowe. Stoiska były dość ciasne i nierzadko trzeba było przepychać się łokciami, żeby cokolwiek zobaczyć. Taki to już jednak chyba urok targów po prostu. W końcu nie są one nastawione na przeciętną Annę Kowalską, która chce zrobić zakupy po okazyjnych cenach, ale na profesjonalistów, którzy wykorzystują takie okazje do zapoznania się z nowinkami, do rozmów biznesowych i nawiązywania nowych kontaktów.

Generalnie cieszę się, że miałam możliwość uczestniczenia w tym wydarzeniu i chętnie zjawię się tam za rok, choćby żeby zobaczyć, czy coś się zmieniło ;).

Poniżej kilka zdjęć pstrykniętych podczas buszowania wśród kosmetyków, ze spotkania i łupów oczywiście :D (kliknijcie, żeby powiększyć).












środa, 3 kwietnia 2013

Targi tuż tuż!

06.04.2013 r. rozpoczynają się poznańskie targi kosmetyczne. Tak, tak, to już w tę sobotę! A w niedzielę... kolejne spotkanie wielkopolskich blogerek w tym właśnie kosmetycznym raju.

http://beautyvision.mtp.pl/pl/

Ja się nie mogę doczekać, a Wy? :D

I kto by pomyślał, że jeszcze kilkanaście, no może już nawet kilkadziesiąt lat temu, wszystko odbywało się jak na tym filmiku... :D


To co? Do zobaczenia w niedzielę? :) 



wtorek, 2 kwietnia 2013

Ręce, ręce Kloss ;)


Przez moje ręce (dosłownie i w przenośni) przewinęło się ostatnio całkiem sporo kremów do rąk, z czego aż trzy marki Lirene: 

- Krem dla zniszczonych dłoni RATUNEK (cena: ok. 8 zł, 50 ml) 
- Krem kuracja dla rąk REGENRACJA (cena: ok. 8 zł, 100 ml) 
- Cytrynowy krem do rąk WYGŁADZENIE (cena: ok. 8 zł, 100 ml) 

Zima zdaje się nie mieć końca, a więc codzienna pielęgnacja dłoni w ochronie przed zgubnym wpływem czynników atmosferycznych takich jak zimno i wiatr to podstawa. Czego oczekuję od kremu do rąk? Ma niwelować uczucie suchych dłoni, łagodzić i odżywiać,  chronić przed pękaniem i pierzchnięciem skóry.
Czy kremy Lirene spełniają te oczekiwania? Jak można wyczytać z opakowań kremy z założenia mają różne przeznaczenie. W najmniejszej tubce kryje się kosmetyk najbardziej odżywczy o 10% zawartości masła shea, który ma za zadanie w krótkim czasie przywrócić naszym dłoniom gładkość i zdrowy wygląd. Krem regenerujący ma odżywiać i odbudowywać zniszczoną skórę dłoni, krem cytrynowy natomiast wygładzać.







Każdy z tych kosmetyków używałam z z mniejszą lub większą przyjemnością. Wszystkie mają praktyczne opakowania z miękkiego plastiku zakończone dozownikiem z klapką, charakteryzuje je dość lekka, szybko wchłaniająca się formuła. Dłonie zostają odżywione, choć stopień tego odżywienia różni się w zależności od kremu. Na szczególne wyróżnienie zasługuje tu bez wątpienia Krem dla zniszczonych dłoni RATUNEK. W okresie najgorszej zimy, kiedy dłonie były szczególnie narażone na działanie niskiej temperatury, jedna aplikacja wystarczyła, by zniknęło nieprzyjemne uczucie suchości i ściągnięcia, a stan nawilżenia skóry unormował się na dłuższy czas. Do tego kremu bez wątpienia będę wracać w trudnych chwilach dla dłoni. 
Dwa pozostałe kremy mają nieco lżejszą formułę i dobrze sprawdzają się w codziennej pielęgnacji, kiedy nasze ręce nie stawiają nam zbyt wielkich wymagań. REGENARACJA to krem dla tych, którzy lubią delikatne, typowo drogeryjne zapachy, krem cytrynowy zadowoli natomiast tych, którzy preferują zapach (nieco chemicznych) cytrusów. Są to całkiem przyzwoite nawilżacze, ale ich działanie jest raczej doraźne. Na tle bardzo bogatej oferty innych marek, a nawet samej marki Lirene, wypadają ostatecznie dość przeciętnie.  

Znacie te kremy? A może macie innych faworytów w tej dziedzinie? 

Produkt został przesłany mi nieodpłatnie do testów. Fakt ten nie miał żadnego wpływu na treść powyższej recenzji.




LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...