Ze względu na różne inne wydatki nie po drodze były mi ostatnio zakupy kosmetyczne. Po drodze mi jednak do Natury, co niestety okazało się odrobinę zgubne, tym bardziej że wstawili w Poznaniu wreszcie szafę Catrice. Udanie się do drogerii po rzeczy najpotrzebniejsze było jednocześnie dobrą okazją ku temu, żeby w koszyku zaplątało się kilka rzeczy nadprogramowych ;))).
Z produktów potrzebnych na zdjęciu znajduje się korektor - osławiony już Dermacol - oraz puder Pocket 2Skin Mat - pierwszy produkt Bell w mojej karierze. Z produktów nadprogramowych do koszyka powędrował wszechobecny ostatnio na różnego rodzaju blogach podkład w żelu Rimmel Match Perfection (w Naturze ostał się zaledwie jeden słoiczek w odcieniu Ivory, więc nie mogłam przegapić takiej okazji, tym bardziej że blogerki wyśpiewują na jego temat pochwalne peany ;)). Dawno też nie kupowałam żadnych lakierów, więc wypadało nadrobić "braki". Skusiłam się na trzy lakiery Catrice (od lewej: 600 After Eight, 120 Plum Play With Me, 630 Sing: Hey, Dirty-Lilah!) oraz jeden, ostatnio również bardzo popularny na blogach odcień My Secret (nr 104).
Trochę się tego uzbierało ;). Macie ochotę o którymś z produktów poczytać w pierwszej kolejności?
