Od firmy Sylveco otrzymałam do przetestowania trzy produkty: krem do stóp na noc, krem brzozowy oraz pomadkę ochronną. Większości marka z pewnością jest nieznana. Otóż Sylveco to firma biotechnologiczna, która zajmuje się identyfikacją, izolacją oraz oczyszczaniem interesujących substancji z surowców roślinnych. Ekomaniaczki z pewnością ucieszy wiadomość, że firma do produkcji kosmetyków używa jedynie naturalnych składników, cały proces produkcyjny zaś odbywa się w zgodzie ze środowiskiem naturalnym. Fajnie, co? :)
Przejdźmy jednak do tego, co tygryski lubią najbardziej, czyli do produktów per se:
Zdecydowanie na TAK jest regenerujący krem do stóp na noc (cena: 17,39 zł za 75 ml). Kosmetyk w pełni spełnia obietnice producenta: intensywnie i głęboko nawilża, natłuszcza i zmiękcza zrogowaciały naskórek, jednocześnie szybko się wchłania, nie jest ani za tłusty, ani zbyt lekki w swej konsystencji, przyjemnie pachnie i delikatnie chłodzi podczas aplikacji. Produkt ten bardzo przypadł mi do gustu, dodatkowo przekonuje mnie fakt, iż zawarte w nim ekstrakty aloesu i brzozy mają działanie przeciwbakteryjne i przeciwgrzybiczne. Pielęgnacja idzie tu w parze ze zdrowiem. To lubię!
Skład: Woda, Olej z pestek winogron, Olej sojowy, Wosk pszczeli, Masło karite, Olej Arganowy, Olej ze słodkich migdałów, Olej laurowy, Betulina, Stearynian Sodu, Kwas cytrynowy, Ekstrakt z aloesu, Olejek rozmarynowy. |
NIE przekonał mnie natomiast krem brzozowy (cena:23,03 zł za 50 ml). Wg producenta jest to produkt przeznaczony do pielęgnacji każdego rodzaju skóry, przede wszystkim wrażliwej i skłonnej do uczuleń. Kosmetyk stosowałam jako krem do twarzy i niestety w tej roli sprawdził się nieszczególnie. Produkt ma dość ciężką, tłustą konsystencję i mimo tego że żadnej niepożądanej reakcji na buzi nie wywołał, nie odpowiada mi zbyt intensywne natłuszczenie, które daje, i przede wszystkim zapach, który drażni mój nos niemalże do granic możliwości (warto jednak wspomnieć, że istnieje też wersja bezzapachowa!). Stosowanie specyfiku na twarz odradzam, chyba że na miejsca wyjątkowo przesuszone. Dzięki zawartości betuliny oraz kwasu betulinowego, pozyskiwanych z brzozy, krem ma jednak również właściwości łagodzące i regenerujące. I tu sądzę, że może sprawdzić się świetnie na różnego rodzaju otarcia, pęknięcia, przebarwienia skóry, oparzenia itp. Zastosowań jest cała masa, większości nie miałam jednak jeszcze okazji sprawdzić. Aktualnie w związku z pracami remontowymi moje dłonie są w stanie tragicznym i tu pokładam w tym specyfiku nadzieję!
Skład: woda, olej sojowy, olej jojoba, wosk pszczeli niebielony, olej z pestek winogron, betulina, stearynian sodu, kwas cytrynowy |
O brzozowej pomadce ochronnej (cena: 7,78 zł za 4,4 g) w zasadzie NIE WIEM, co mam sądzić. Produkt w 100% spełnia swoją rolę: chroni, wygładza, łagodzi podrażnienia. Moje "ale" dotyczy jednak przede wszystkim braku zapachu i samego opakowania. Jestem pomadkową gadżeciarą i lubię, gdy ochronna szminka ładnie pachnie i fajnie wygląda. Tu brakuje zarówno jednego jak i drugiego, co więcej, opakowanie jest bardzo liche i mam wrażenie, że przy dużej ilości szpargałów w torebce lub kosmetyczce łatwo może ulec zniszczeniu. Taka bezzapachowa i bezsmakowa pomadka stanowi natomiast świetne rozwiązanie dla bardzo wrażliwych nosów.
Skład: masło karite, wosk pszczeli, olej sojowy, olej jojoba, olej z wiesiołka, masło kakaowe, betulina, wosk Carnauba. |
Specyfiki Sylveco to była dla mnie zupełna nowość. Jako świadomego użytkownika kosmetyków czasami zaskakuje mnie fakt, jak wiele marek na rynku jest jeszcze zupełnie nieodkrytych. Cieszę się, że mogłam Wam nieco przybliżyć całkiem interesującą ofertę tej eko-firmy. Chętnych zapraszam do odwiedzenia strony www.sylveco.pl, gdzie można zakupić poszczególne produkty.
A czy Wy używacie kosmetyków niszowych?
Dla mnie zachęcające :) Lubię naturalną pielęgnację z ziół.
OdpowiedzUsuńZapraszam także do siebie na nowy blog: http://kabeblog.blox.pl
Pozdrawiam :)
nie miałam przyjemności poznać. świetny post Mizz :) ja tak przekornie omijam loreal, garnier i podobne na półkach w drogerii i szukam czegoś ciekawego niżej, czasem coś wyłapię ciekawego, ale nie wszystko jest w drogeriach niestety.
OdpowiedzUsuńa ja krem brzozowy wprost uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńw sumie miło poczytać o czymś zupełnie dla mnie nowym, nigdy nie mialam nic w ten desen ;)
OdpowiedzUsuńopakowanie tego sztyftu do ust mi się podoba :P
OdpowiedzUsuńPare razy zastanawialam sie nad kremem brzozowym ale jakos srednio do mnie przemawial i...dalam sobie spokoj. Teraz sama nie wiem. Nadal jestem w kropce. Pomadke na pewno z przyjemnoscia kupie:)
OdpowiedzUsuńKlaudia, zajrzę do Ciebie w wolnej chwili:)
OdpowiedzUsuńeveleo, właśnie brakuje takiego sklepu, gdzie można byłoby kupić wszystkie trudno dostępne kosmetyki w jednym miejscu;)
Obsession, sam krem jest niczego sobie, ale zapach mnie strasznie drażni;)
Agnieszka, prawda? jestem tego samego zdania:)
jamapi, wizualnie opakowanie jest ok, tylko wykonanie kiepskie, wszystko lata i jest jakieś takie mało stabilne;)
Hexx, przykro mi, że nie pomogłam Ci w podjęciu decyzji;)
OdpowiedzUsuńKrem brzozowy nie jest wcale kosmetykiem tak niszowym jak się wydaje :) Często polecany jest przez lekarzy i położne do pielęgnacji noworodków, i to nie zamiast Sudocremu, a zamiast oliwki!
OdpowiedzUsuńpamiętam zapach wody brzozowej dziadka ;) ciekawe produkty, pozytywne pierwsze wrażenie :)
OdpowiedzUsuńAnonimie, dla mnie mimo wszystko jest to kosmetyk niszowy, dzieci nie mam, więc takiej wiedzy mi brakuje;)
OdpowiedzUsuńsauria80, haha, a to ci wspomnienie kosmetyczne;)
Używałam pomadki, ale rokitnikowej.
OdpowiedzUsuńZa rzadko niestety używam takich kosmetyków :/
OdpowiedzUsuńObserwuję i dodaję do blogrolla :)
PureMorning, i jak wrażenia?
OdpowiedzUsuńJedwabna, witaj!:) ja również rzadko używam darów natury, a szkoda w sumie...
Bardzo zachęcający kremik do stóp. :)
OdpowiedzUsuńJa znowu krem do stóp oceniam najgorzej w mojej kremowej historii..i ten zapach brrr!
OdpowiedzUsuńNie znam kosmetyków niszowych, bo nie mam do nich dostępu. Chętnie bym wypróbowała.
OdpowiedzUsuńja tam lubię tłuste kremy, mam dość wrażliwą cerę i myślę, że to byłoby coś dobrego dla mnie. Chociaż same wolę łądnie wyglądające i pachnące produkty, ale często mnie niestety uczulają :(
OdpowiedzUsuńksv, polecam:)
OdpowiedzUsuńdezemka, mi tak w tym kremie wszystko odpowiadam, ale wiadomo, że gusta są różne;)
krzykla, od czego jest internet?;)
apteka marzenie, Sylveco, jak wspominałam, ma w swojej ofercie również kosmetyki bezzapachowe
Jest mój BB (na razie nie BFF ;) )i się już nim umazałam. Jutro zobaczymy, ile wytrzyma w pracy. Zamówiłam Missha Perfect Cover BB CReam SPF42 PA+++.
OdpowiedzUsuńno i jak wrażenia po pierwszych dniach użytkowania?:)
UsuńKrycie mnie nie zadowala (znaczy jest niezłe, ale jeszcze brakuje do ideału), sięgnę zatem (jak skończę oczywiście tę tubkę) po zachwalaną (femininum? maskulinum?) Lioele. Wybrałam odcień 21 i jednak jest nieco za jasny. Jeżeli chodzi o trwałość, to jest zdecydowanie zadowalająca i bardzo mi się podoba, że jakby "zasycha" na twarzy, tworząc równocześnie elastyczną warstwę, która nie zostaje mi na dłoniach/szalu/ekranie telefonu. Wydaje się być także wydajnym specyfikiem. Reasumując - pieniądze na pewno nie są wyrzucone w błoto :) Dzięki!
UsuńCieszę się, rewelacyjne krycie ma Lioele Triple Solution, kolor też ciemniejszy niż Missha, ale mimo wszystko dopasowujący się do odcienia karnacji, może ten by Ci bardziej podpasował:)
UsuńSylveco jest jedną z lepszych polskich marek. Moje drogie owsze zapach, czy konsystencja może nie każdemu opdowiadać, ale badzcie świadome, że skład tych kosmetyków jest najwyższej jakości.
OdpowiedzUsuńJa niweluję tłustość tego kremu poprzez dodanie do jednej dozy kremu 2 krolpe olejku eterycznego z cytrynki lub grejfruta. Polecam na noc. Rano zobaczycie znaczną różnicę. Oczywiscie wcześniej dobrze zrobić próbę uczuleniową, aby się uoewnić, czy nie jesteście uczulone.
Polecam, polecam i jeszcze raz polecam wszystkim dla których nie jest ważny zapach, trudność w aplikacji a są ważne jakość i działanie kosmetyku :)