O problemach z pomarańczową skórką i sposobach na jej zwalczenie pisałam już jakiś czas temu (>>>KLIK<<<). Dzięki regularnym masażom wspomaganym antycellulitowymi kosmetykami skóra stała się gładsza i bardziej jędrna. Nie bez znaczenia był też pewnie fakt, że mniej więcej na początku marca znacznie zmieniłam swoje nawyki żywieniowe (i nie mówię tu o diecie odchudzającej), zaczęłam regularnie uprawiać sport i do tej pory schudłam ponad 4 kg (ważyłam 64 kg, aktualnie jestem na poziomie 59,6 kg - jupi! :D). Muszę Wam powiedzieć, że dawno nie czułam się tak dobrze w swoim ciele. Jestem lżejsza, ciuchy lepiej leżą, no i, co najważniejsze, złapałam sportowego bakcyla. Siłownia 3 razy w tygodniu to już reguła, do tego jogging i jazda na rowerze. Wystarczy tylko zacząć, potem człowiek się uzależnia.
Ale w sumie nie o tym tutaj chciałam. Mimo że problemu z cellulitem już nie mam, cały czas staram się dbać o skórę, głównie ud, bo to moje najbardziej problematyczne miejsce. Jakiś czas temu w moje ręce trafiły kosmetyki nowej linii Pharmaceris C: Drenujący peeling antycellulitowy do mycia ciała oraz Skoncentrowany krem-żel antycellulitowy o podwójnym działaniu.
Obietnice producenta nie odbiegają od standardowych formułek w przypadku tego typu kosmetyków: widoczna redukcja cellulitu już po 14 dniach regularnego stosowania poprzez zewnętrzne i wewnętrzne działanie kosmetyku potwierdzone badaniami klinicznymi (utrata nawet do 2 cm w obwodzie uda!).
A co mówi praktyka?
Peeling ma naprawdę fajną konsystencję, przy kontakcie z wodą lekko się pieni i co najważniejsze trzyma ciała, dzięki czemu cały proces przebiega sprawnie i kosmetyk się nie marnuje. Skóra po zabiegu jest wyraźnie wygładzona. Produkt ten naprawdę przypadł mi do gustu. Żel również w niczym mu nie ustępuje. Ma gęstą konsystencję, szybko się wchłania, nie powoduje uczucia chłodzenia, widocznie napina skórę. Oba kosmetyki bez wątpienia fajnie się uzupełniają. Najpierw stosujemy peeling (ok. 3 razy w tygodniu), a potem smarujemy newralgiczne miejsce żelem (2 razy dziennie). Jedyne, czego nie mogę powiedzieć o tych produktach (a co rzekomo stwierdziły osoby badane) to, że są one wydajne. Tubkę z żelem opróżniłam błyskawicznie. Zawartość wystarczy, co prawda, na 14 dni i po tym czasie być może dostrzeżemy pierwsze efekty, ale na opakowaniu znajduje się informacja, że preparat należy stosować min. 1 miesiąc, a więc występuje tu pewna niekonsekwencja...
Nie ma się co oszukiwać,cellulitu nie da się pozbyć, stosując jedynie mające go zwalczać kremy. Zmiany muszą nastąpić przede wszystkim od środka, kosmetyki mogą je tylko wspomagać. Po peeling z serii Pharmaceris C na pewno sięgnę jeszcze nie raz, zwłaszcza że jego cena nie jest zbyt wygórowana (31,50 zł za 225 ml), żelowi z uwagi na jego małą wydajność i dość wysoką cenę chyba już jednak podziękuję (51,50 zł za 150 ml).
Na tym kończę i idę pobiegać :).
Magda ty i odchudzanie? Nie wiedziałam, ze możesz jeszcze bardziej :)
OdpowiedzUsuńMój zestaw czeka w kolejce do testowania :)
To się tak zdaje, ale czasami pod warstwą ubrań kryją się niechciane wałeczki ;) Na szczęście już po nich :D
Usuńheh, skąd ja to znam... sama testuję ten zestaw i czuję poprawę, ale lada moment mi się skończy ;/ pewnie nie wrócę już do niego i sięgnę po tańszy 'zamiennik' od Lirene więc wszystko zostanie w rodzinie hehe
UsuńU mnie w kolejce czeka żel do masażu z TBS, zobaczymy, jak on sobie poradzi :) Zestaw od Lirene jednak faktycznie jest spoko :)
UsuńBardziej polubiłam się z peelingiem :) Żel u mnie nie dał praktycznie żadnych efektów, a miał pole do popisu :(
OdpowiedzUsuńJa ogólnie mam wrażenie, że te kremy działają słabo, głównie doraźnie, najlepsze są zdzieraki właśnie i ewentualnie olejki do masażu, pod warunkiem że połączy się je z masażem :)
Usuńgratuluję 4kg i przede wszystkim załapania zajawki na sport, ja na razie sobie tego po prostu nie wyobrażam ;)
OdpowiedzUsuńMi też się tak wydawało, ale tak naprawdę najgorzej się przemóc, później to już wchodzi w krem. Najważniejsze jednak znaleźć taką dziedzinę sportu, która będzie sprawiać Ci przyjemność :)
Usuńwchodzi w krem :]
Usuńto się nazywa kosmetykomania :D
Haha, bo my mamy krem zamiast krwi ;D
Usuńa no tak jest :D
UsuńFajnie jest złapać sportowego bakcyla, no i każdy zrzucony kilogram cieszy. Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńA co do ździeraków i specyfików, które mają sprawić, że zniknie niechciana skóra pomarańczowa - jestem zdania, że to tylko niewielkie uzupełnienie ćwiczeń i właściwej diety, cudów niestety nie ma :)
Zgadzam się w 100% :)))
UsuńU mnie też uda są najbardziej problemowe ;/
OdpowiedzUsuńNa cellulit podobno bieganie najlepsze :D
UsuńRacja, trochę ruchu na pewno bardziej pomoże na tą niechcianą skórkę niż samo odchudzanie :) A ja lubię takie kosmetyczne wspomaganie :D
OdpowiedzUsuńDla mnie początkowo to całe smarowanie było utrapieniem, o którym najczęściej przypominałam sobie ubrana w piżamę po kąpieli, teraz już mi jednak weszło w nawyk i lubię się wspomagać :)
UsuńJa w tamtym roku przez miesiąc ćwiczyłam z Ewą Chodakowską i uda oraz pupcia zrobiły się tak jędrne, że ciągle je tylko dotykałam. Niestety zaprzestałam ćwiczeń i po jakimś czasie wszystko powróciło. Od dwóch tygodni znowu ćwiczę i mam nadzieję, że zgubię to co chcę :D
OdpowiedzUsuńNie mam cellulitu, ale w ramach prewencji chętnie sięgam po kosmetyki usprawniające przepływ limfy, które jednocześnie wykazują właściwości ujędrniające.
OdpowiedzUsuńW pełni się z Tobą zgadzam. Jeśli poprzestaniemy na kosmetykach, to nie rozwiążemy problemu. Najważniejszy jest ruch oraz odpowiednia dieta.
Ja jestem bardzo zadowolona z żelu! Na początku miesiąca jeszcze sporo ćwiczyłam, teraz trochę tego zaniechałam, ale i tak widzę efekty! Wiadomo, że nic samo nie znika, ale naprawdę mam wrażenie, że skóra znacznie się wygładziła :)
OdpowiedzUsuńteż go testuje :)
OdpowiedzUsuńDrogi ten żel. Ja bardzo lubię produkty z Eveline, Lirene też się całkiem dobrze sprawdza.
OdpowiedzUsuńzgadzam się, drogi i też używam eveline.
Usuńgratuluję zrzucenia wagi. pozdrawiam
a dziękuję :)
UsuńPodziwiam konsekwencję:) ja poszłam w tym roku raz na fitness i podziękowałam...
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, ile miałam podejść do fitnessu, myślałam, że nigdy tego nie polubię. Aż w pewnym momencie zaczęłam eksperymentować i szukać tego, co mi sprawia frajdę. Wiem np. że ćwiczenie z płytą jest kompletnie nie dla mnie, nie cierpię też zajęć grupowych, bo nigdy nie wiem, w którą stronę mam machać ręką czy nogą. Najlepiej ćwiczy mi się samej ze słuchawkami na uszach i chyba dzięki temu, że znalazłam swój sposób, jestem konsekwentna. A później to już idąca w dół waga i zmieniające się ciało zaczyna Cię motywować ;)
UsuńMasz rację, sport to podstawa ... A ja nie moogęęę sięęę zeeebrać ... ;))) i wklepuję kremy!
OdpowiedzUsuńNie łam się, przełam się :D
Usuńlubię te firmę i jej kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety kremy na cellulit nie zdały egzaminu dlatego zdecydowałam się na zabieg redukcji w salonie https://wellness-empire.pl/ . Dobra decyzja, w końcu moje uda dobrze się prezentują :)
OdpowiedzUsuń