Dziś znowu będzie nie na temat i owo "nie na temat" ponownie będzie dotyczyło seriali, a właściwie jednego konkretnego...
Już jakiś czas temu wspominałam, że trafiłam na nowy "tasiemiec", który mnie "zauroczył". Właściwie zarówno słowo "tasiemiec", jak i "zauroczył" jest tutaj nie na miejscu. Według mnie tasiemcem nie można nazwać serialu, który liczy sobie cztery sezony (do tej pory) po dwanaście odcinków w każdym, bo w końcu gdzie mu tam do słynnej już "Mody na sukces". "Zauroczyć" raczej nie jest również w stanie film, w którym co drugie słowo to f*ck i który dość często potrafi ścisnąć za gardło, a od czasu do czasu nawet przyprawić o depresję. A jednak... Mowa tu o brytyjskiej serii "Skins" (pol. "Kumple").
(Na zdjęciu w górnym rzędzie od lewej: Anwar, Tony, Michelle, Sid; w drugim rzędzie od lewej: Jal, Maxxie, Cassie; w okularach: Chris; u dołu dwie postacie drugoplanowe, których imion niestety nie pamiętam;))
Na serial ten natknęłam się zupełnie przypadkiem. Jedna z amerykańskich guru makijażowych (o ironio!), xsparkage (klik), wspominała o nim w którymś ze swoich filmików, a że ja wciąż szukam serialowych nowinek, czym prędzej postanowiłam się zapoznać. Przyznam, że pierwszy odcinek nie był powalający i trochę mnie znudził. Nie należę do osób o szczególnie wrażliwych na przekleństwa uszach, ale nie jestem również zwolenniczką wulgarnego języka, więc już sam fakt, że bohaterowie co mniej więcej 30 sek. wręcz bombardują nas przeróżnymi wariacjami brytyjskich "kwiatków", przemawiał na niekorzyść "Skins". Ponadto, tematyka koncentrowała się głównie na seksie, co też mnie jakoś szczególnie nie zachwyciło. Postanowiłam jednak mimo wszystko dać serialowi drugą szansę, obejrzałam kolejny odcinek, potem następny i następny, i... wciągnęło mnie na amen.
(To zdjęcie poniekąd świetnie oddaje charakter serialu, ale proszę się nie zniechęcać;))
Serial opowiada o grupce młodzieży z Bristolu, których życia zdecydowanie nie określiłabym przymiotnikiem "kolorowe". Barwne może ono i jest, ale raczej w negatywnym znaczeniu tego słowa. Niby codzienność bohaterów to nieustająca impreza, ale cały czas ma się wrażenie, że ta ciągła zabawa, alkohol, narkotyki to tylko sposób na zagłuszenie codziennych problemów. A jest ich sporo: anoreksja, związki, przyjaźnie, miłosne trójkąty, homoseksualizm, skoncentrowani wyłącznie na sobie rodzice, utrata bliskich, niechciane ciąże itp. itd.
Serial zasługuję na uwagę choćby z tego względu, że jest to brytyjska produkcja, która moim zdaniem przełamuje wiele schematów typowych przykładowo dla amerykańskich seriali, którymi karmi nas polska TV i które sprzedają nam nieco wypaczony obraz świata. W "Skins" nie odnajdziemy jednak również polskiej rzeczywistości, mimo wszystko model dorastania w Wielkiej Brytanii wygląda zupełnie inaczej niż u nas, nastolatkowie są zdecydowanie bardziej wyzwoleni, o wiele wcześniej zaczynają samodzielne życie, rodzice zdają się być o wiele bardziej "wyluzowani". Czy jednakże właśnie taki styl życia nie czeka nas za kilka lat? Nie wykluczałabym takiej możliwości... Może warto więc dowiedzieć się, z czym my jako potencjalni rodzice możemy mieć kiedyś do czynienia;).
To, co mnie zdecydowanie urzekło, to sposób konstruowania fabuły. Każdy odcinek skupia się na innym bohaterze serialu, kontynuując jednocześnie ogólne wątki. W ten sposób o wiele lepiej możemy poznać zarówno osobowości poszczególnych postaci jak i przyczynę ich problemów. Nie będę tutaj raczyć Was opisami, kto jest kim, gdyż mi osobiście największą przyjemność sprawiało odkrywanie tajemnic każdego z bohaterów podczas "pochłaniania" poszczególnych odcinków serialu. Są to bez wątpienia osobowości niezwykle barwne, podobnie zresztą jak ich perypetie. Trudno byłoby mi zdecydować się na jednego ulubieńca, gdyż każdy bohater jest inny i ma w sobie coś wyjątkowego, za co zasługuje na szczególną sympatią. Ulubiony odcinek? Do tej pory obejrzałam dwa sezony i najbardziej spodobał mi się epizod (bodajże) siódmy z pierwszej serii (ten, w którym bohaterowie jadą na wycieczkę do Rosji, by namacalnie poznać historię komunizmu) - rozbawił mnie do łez, zazwyczaj jednak serial jest niesamowicie smutny, momentami wręcz depresyjny.
Uwaga! Osobom, które są bardzo wrażliwe na wulgaryzmy i którym nie odpowiada ciągłe poruszanie tematyki seksualnej, serial z pewnością się nie spodoba. Główne wątki kręcą się przede wszystkim wokół takich problemów jak seks, przyjaźń, miłość (dokładnie w tej kolejności). Myślę też, że nie jest to film odpowiedni dla osób poniżej 16 roku życia, ja na pewno nie pozwoliłabym go oglądać moim nastoletnim dzieciom, dla ich i mojego dobra;).
A może mieliście już przyjemność obcować ze "Skins"? Jeśli tak - jestem bardzo ciekawa Waszych opinii, jeśli nie - chętnie się dowiem, czy chcielibyście obejrzeć ten serial. Ja już nie mogę się doczekać, kiedy zacznę trzeci sezon. Z tego, co się orientuję, serial jest nadal emitowany i z pewnością jesienią pojawi się kolejna, już piąta seria.
Tutaj możecie poczytać co nieco jeszcze na temat fabuły i obsady:)
Pozdrawiam Was i zachęcam do oglądania:)
xoxo
M.
dokładnie tak jak napisałaś obejrzałam jeden odcinek Skins i jakoś mnie to nie zachęciło do dalszego oglądania. po twoim opisie widzę, że może jednak warto dać Kumplom drugą szansę ;]
OdpowiedzUsuńJa uważam Skins za jeden z lepszych seriali, jakie w życiu widziałam, a sporo ich już zobaczyłam.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem najlepszy jest sezon 1 i 2, a w szczególności uwielbiam wątek Sida i Cassie. :)
Moja ulubiona scena: kiedy Sid mówi Tony'emu w dyskotece, że jego ojciec nie żyje. Dobrze zagrane. :)
Ja osobiście polecam serial Skins każdemu.
PS. Skins'ów można oglądać na YouTube. Są wszsytkie 4 serie. :D
nie znam serialu, ale bardzo barwny i zachęcający opis, widać, że wciągnęłaś się całą sobą :) lubię takie zaangażowanie i spróbuję...jak skończę SATC :)
OdpowiedzUsuńbuzia !
@princetonxgirl koniecznie daj im drugą szansę, myślę, że nie pożałujesz, serial naprawdę jest nietuzinkowy
OdpowiedzUsuń@patunia1809 zgadzam się, serial jest niepowtarzalny i tak, jak pisałam, różni się od wszystkich innych, które możemy oglądać w TV. Jednym z moich ulubionych wątków był ten ze Sketch i Maxxie, trochę przerażający, ale fajny;)
@kobietaprzed30 polecam, ale klimat zuuuupełnie inny niż SATC, mimo że i tu i tu jest mowa o seksie;)
domyślam się, ale moja droga tak zachęcająco opisałaś, że może kiedyś skuszę się na odcinek, a potem zobaczymy co będzie dalej :)
OdpowiedzUsuń:*
Mnie się kompletnie nie podobał...
OdpowiedzUsuńobejrzałam chyba 9 odcinków i dałam sobie spokój. Męczyły mnie te imprezy, alkohol, narkotyki i wszechobecny brud i syf ;p
No tak, klimat jest specyficzny, ja też się dziwiłam, jak można żyć w takim brudzie;) W drugiej serii jest już zdecydowanie czyściej;)
OdpowiedzUsuńTak czytam Twojego bloga i postanowiłam tutaj zostać na dłużej i co nieco pokomentować, kiedyś udzielałam się co jakiś czas pod Twoimi filmikami hehe ;) co do Skins, kurczę słyszałam kiedyś o tym serialu, ale przez to, że byłam wciągnięta przez 10 sezonów Friends, nie miałam czasu, teraz trzeba jakoś wieczory zapełniać i się pewnie skuszę, tematyka jak czytam trudna, ale lubię takie nietypowe produkcje :) także Skins wita ;)
OdpowiedzUsuńwitaj na blogu:) super, że postanowiłaś zostać na dłużej;) każdy komentarz to dla mnie olbrzymi zastrzyk radości:) mam nadzieję, że Skins Ci się spodoba:)
OdpowiedzUsuńOglądałam pierwszy sezon, ale później wpadł mi w ręce inny serial, który okazał się moją wielką miłością wśród amerykańskich produkcji i który do tej pory mogę oglądać na okrągło bez przerwy po kilka razy i nie znudzi mi się chyba nigdy :P I jakoś tak już do drugiego sezonu nie dotarłam. Ale ciekawe jest muszę przyznać :)
OdpowiedzUsuńA ostatnio oglądam Pretty Little Liars :) Też mnie pożarło w całości :P
A zdradzisz, co to za serial?:)
OdpowiedzUsuńO Pretty Little Liars też słyszałam i pewnie prędzej czy później do niego dotrę;)
Hmmm.. :) Mój jedyny i niezastąpiony The L Word :) Wzruszał, śmieszył, zaskakiwał i intrygował. Polecam :)
OdpowiedzUsuńmiałam dać Skinsom drugą szansę? dałam. co z tego mam? eeee... totalne uzależnienie! ;P skończyłam już pierwszy sezon i uciekam oglądać następne odcinki! serial jest trochę... "ekscentryczny" ale można się ubawić do łez a przy tym przemycane są ważne tematy. podobał mi się odcinek o Cassie i temat anoreksji - ciekawie go podjęto i dużo mi to dało do myślenia, zwłaszcza, że moja kumpela też ma taki problem. ale najlepszy epizod to rosyjska wyprawa historyczna ;D hahaha ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za mobilizację do ponownego sięgnięcia po Skins ;) czekam na kolejne posty bo świetnie się ciebie "czyta" i ogląda [na YT oczywiście] ;]
super, że Ci się podoba:D ja zaczęłam oglądać trzeci sezon i muszę powiedzieć, że cóż... jest jeszcze bardziej ekscentrycznie... na razie muszę stwierdzić, że dwie pierwsze są o niebo lepsze, ale obejrzałam dopiero 2 odcinki, więc zobaczymy, jak się akcja rozwinie;)
OdpowiedzUsuńThe L Word jest rewelacyjny,w zasadzie trafilam na niego po obejrzeniu Queer as folk,Skins zaczelam ogladac glownie dlatego,ze jest specyficzny-lubie tego typu produkcje:)
OdpowiedzUsuńPretty Little Liars polecam choc duzo osob zarzuca im,ze mialy byc lepsza wersja Desperatek ale wg mnie to zupelnie inna fabula i nie tylko:)
obejrzałam na razie dwa odcinki "pretty little liars" i nie porwały mnie, nie lubię takich cukierkowych dziewczyn, generalnie wszystko w tym serialu wydaje mi się sztuczne, ale pewnie zanim wydam ostateczny osąd, obejrzę jeszcze kilka odcinków:)
OdpowiedzUsuńTeż najpierw takie wrażenie odniosłam, że to wszystko takie sztuczne, potem porwała mnie piosenka z czołówki: http://www.youtube.com/watch?v=oNJGAwqV0ys a na koniec stwierdziłam, że wątek główny mi nie daje spać :P I tak ugrzęzłam :)
OdpowiedzUsuńA propos jeszcze The L Word. Słyszała któraś z was może o tej kontynuacji "The Farm" się to ma nazywać, ale nigdzie nic nie widać...
jestem po kolejnych dwóch odcinkach i już się wciągnęłam trochę bardziej, pewnie obejrzę cały pierwszy sezon;) co zauważyłam: Aria prawie w każdej scenie ma inny kolor lakieru do paznokci;P
OdpowiedzUsuńAle się tu czat zrobił :P
OdpowiedzUsuńWe wtorek leciał 10 odcinek, natomiast nie ma podanej daty 11 odcinka a juz niedziela. Gdzieś na necie znalazłam, że dalszy ciąg sezonu ma być puszczany dopiero w styczniu ??? Oby nie :P
Ja także oglądam PLL. Postanowiłam sobie, że obejrzę wszystkie odc - nie było ich dużo, tylko 4, a następnie się zastanowię, czy warto to oglądać. No i się wciągnęłam. :P
OdpowiedzUsuńJak dla mnie najbardziej sztuczna była ta scena, w której wszystkie 4 dziewczyny czytają sms od A. zaraz po pogrzebie Alison. :P
ps. Ezra. Hym... Co za przystojniak! :D
Uwielbiam ten serial!
OdpowiedzUsuńJest u mnie na 3 miejscu zaraz po Pamiętnikach Wampirów i Pretty Little Liars :)
1 i 2 sezon są moim zdaniem zdecydowanie najlepsze, gdyż w 3 i 4 występują inni bohaterzy. Do nich też można się przekonać, ale to nie to samo :)
Mi także najbardziej do gustu przypadł odcinek , gdzie bohaterowie wyjeżdzają do Rosji :>
Serial ten dał mi wiele do myślenia, z każdym odcinkiem uczyłam się czegoś nowego, ale jest tak deoresyjny, że po paru odc. miałam doła!
OdpowiedzUsuńOglądam Skins od jakiś trzech dni . Już niedługo kończę oglądać 2 sezon . I jest mi bardzo przykro ze są tylko 4 sezony. Co prawda pierwszy odcinek mnie nie wciągnął ale po obejrzeniu 3 odcinków nie mogłam się od tego oderwać xd
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam Skins <3 !
Kilka tygodni temu rozpoczęła się 5 seria:D
OdpowiedzUsuńPowiem tylko tyle, że kocham ten serial. Jestem w trakcie oglądanie 5 sezonu. Moim zdaniem druga generacja (3 i 4 sezon) była lepsza. :>
OdpowiedzUsuńFreddie - kocham <3
UWAGA, SPOILER
szkoda, że go zabili.. ;c
KONIEC SPOILERU. ;d