Uwielbiam azjatyckie kosmetyki! Budzą one moją cichą fascynację, bo zazwyczaj pięknie się prezentują, obiecują cuda i często też spełniają swoje obietnice. Dzięki uprzejmości sklepu internetowego myasia.pl miałam możliwość przetestowania Lioele Secret Pore HD Powder, czyli sypkiego pudru utrwalającego do twarzy dającego efekt HD (aktualna cena: ok. 80 zł, 15 g).
Jak sięgam pamięcią, jest to moja pierwsza styczność z produktem tego typu, byłam więc bardzo ciekawa efektu, jaki otrzymam na twarzy. Pierwsze wrażenie było naprawdę WOW, buzia po aplikacji stała się matowa, gładziutka jak pupcia niemowlaka, a rozszerzone pory zniknęły. Puder intensywnie zmatowił moją mieszaną cerę, skutecznie przeciwdziałał wydzielaniu sebum i na buzi trzymał się w zasadzie cały dzień.
Wydawałoby się, że to ideał, niestety ja dostrzegam pewne jego wady.
Pudry tego typu są niesamowicie drobno zmielone, w związku z czym przeraźliwie pylą i się osypują. Najlepszy sposób aplikacji to wysypać odrobinę na dołączony puszek i wklepywać w twarz. Jeśli użyjemy pędzla, pył będzie wszędzie - na lustrze, na ubraniu, na włosach, rzęsach itp.
Również z zasady pudry HD w opakowaniu są białe, docelowo na twarzy zaś transparentne. Ku mojemu niezadowoleniu proszek bieli bardziej, niż bym chciała. Niby nie jest to widoczne na pierwszy rzut oka, ale kiedy przyglądam się sobie dokładniej w lustrze, zwłaszcza w sztucznym świetle dostrzegam białe placki. Nie do końca odpowiada mi też moja skóra w dotyku po nałożeniu tego pudru. Jest taka jakby papierowa, a sam produkt osadza się na opuszkach palców i pod paznokciami.
Obawiam się, że pudry HD nie są dla mnie. Osobiście chyba więcej aspektów mi w nich przeszkadza, niż odpowiada. Nasz związek jest jak sinusoida - raz efekt mnie zachwyca, innym razem budzi spore niezadowolenie. Jeśli jednak chcecie mieć skórę jak lalka, idealnie matową i gładką, to jest to produkt zdecydowanie dla Was. Fajnie sprawdzi się na większe zdjęcia, ale uwaga z robieniem zdjęć! Puder dość intensywnie odbija światło i może dawać efekt ducha, o czym ostatnio niestety miałam okazję się przekonać na firmowej imprezie świątecznej ;).
Ciekawa jestem, jakie są Wasze doświadczenia z pudrami HD, niekoniecznie rodem z Azji. Lubicie, czy raczej omijacie szerokim łukiem?
Ja takich sypańców w ogóle nie używam.
OdpowiedzUsuńZawsze boję się takiej maski na twarzy lub sztucznego matu.
Już wolę delikatny błysk i bibułki matujące :)
W sumie odrobina błysku nikomu jeszcze nie zaszkodziła ;)
UsuńHmm efekt lalki? To chyba nie dla mnie ;D :)Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam! ;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tego typu pudrami. Mam wrażenie, że wyglądam (w nich) bardzo nienaturalnie.
OdpowiedzUsuńTu się muszę zgodzić, u mnie efekt też jest średnio naturalny.
Usuńmoglaś wstawić zdjecie twarzy po uzyciu tego pudru.
OdpowiedzUsuńobawiam się, że mój aparat nie uchwyciłby efektu
UsuńPodoba mi się "niewidoczność" porów, nie podoba - efekt ducha :D. Szkoda że nie sprzedają pudru w niewielkich pojemnościach, jak Anabelle Minerals, wtedy można sobie zamówić próbkę i testować bezstresowo ...
OdpowiedzUsuńEfekt ducha nie jest aż tak bardzo przerażający, ale twarz trochę się odróżnia na tle innych ;)
Usuńkurde z tymi pudrami HD to niestety sztuka kompromisów, teraz czaję się na produkt Mally, silikony nakładane na gotowy makijaż zamiast pudru, ponoć idealnie maskuje pory i matuje, a przy tym nie odbija światła
OdpowiedzUsuńbrzmi mega ciekawie, aż sobie poczytam na temat tego cuda :)
Usuńmnie też kuszą azjatyckie kosmetyki, ale te najbardziej wychwalane są najdroższe! :)
OdpowiedzUsuńnie są to najtańsze kosmetyki, ale czasami warto zainwestować :)
UsuńZ azjatyckich cudeniek marzy mi się BB Cream, ale taki z prawdziwego zdarzenia :P
OdpowiedzUsuńPudru przestałam używać jakieś pół roku temu - wolę wyglądać naturalniej i troszkę się świecić, niż najpierw wyglądać, jakbym miała wysuszoną na wiór cerę, a potem świecić się 3x mocniej niż zwykle... :D
A jaki to jest z prawdziwego zdarzenia? ;)
Usuńahh te azjatyckie produkty :D
OdpowiedzUsuńahhhhh ;)
Usuńtakie pudry wyglądają u mnie jak mąka ;/
OdpowiedzUsuńJa lubię przykładowo Vichy Dermablend, ale to nie jest puder HD, ten natomiast faktycznie z twarzy robi trochę córkę młynarza ;)
Usuńmimo wszystko chciałabym kiedyś spróbować ;)
OdpowiedzUsuńJa czekam na puder Peach Sake, to będzie moje pierwsze zetknięcie z azjatyckimi kosmetykami. Jestem bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńmiałam ten puder i też byłam średnio zadowolona, mimo że nie jest on określany mianem HD
UsuńZ HD to ja mialam tylko podklad MUFE ;]
OdpowiedzUsuńMam taki puder z elfa i jestem z niego zadowolona, choć nie wiem jak wygląda na zdjęciach.
OdpowiedzUsuńZapraszam do zapoznania się z wyjątkowymi kosmetykami z 30% obniżką
OdpowiedzUsuńCoś Dla Pięknych Pań
Pozdrawiam serdecznie
Marcin Oniszczuk
ja mam puder bambusowy w BU, o którym kiedyś pisałam w którymś poście, że mimo pochlebnych opinii nie polecam ;) co prawda nie jest to puder HD, ale można go w pewnej części porównać gdyż:
OdpowiedzUsuń- ma wszystkie cechy, jak powyższy ;]
- tak samo widzę więcej wad niż zalet,
na + jedynie cena, ale z 2 strony jak nie mamy ochoty używać, to tez szkoda pieniędzy i tego żeby leżał jak mój (choć staram sie uzywac, ale wole twarz lekko blyszcząca niż okropnie matową po tym pudrze)
czaiłam się na puder bambusowy z BU, ale chyba jednak sobie odpuszczę po tym, co napisałaś:/
UsuńA ja bardzo lubię puder bambusowy. :-)
UsuńMarkę Lioele bardzo lubię choć akurat tego produktu nie znam. Miałam kiedyś HD z elf i był całkiem fajny choć też pylił. Obecnie całkowicie przeszłam na sypańce Ben Nye , polecam.
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki "osobiście", choć ostatnio ciągle na nią trafiam na blogach.
OdpowiedzUsuń