czwartek, 29 sierpnia 2013

Zatrzymać lato vol. 1

W tym roku lato było dla nas wyjątkowo łaskawe i pozwoliło nacieszyć się słońcem i ciepłem przez wiele dni, a nawet tygodni. Tym bardziej obawiam się, że zderzenie ze zbliżającą się wielkimi krokami jesienią, którą już pomału czuć w powietrzu, będzie dla mnie wyjątkowo bolesne. Jak więc zatrzymać lato i piękną opaleniznę na jak najdłużej? Ano tak...


Na balsam samoopalający z Pat&Rub skusiłam się przy okazji 20% zniżki w sklepie internetowym marki. Owszem, na drogeryjnych półkach aż roi się od tego typu produktów, ale mnie kusiło, żeby sprawdzić, czy balsam o naturalnym składzie będzie lepszy od tych naszpikowanych chemią.

INCI: Aqua, Anthemis Nobilis Flower Water, Glycerin, Decyl Cocoate, Caprylic/Capric Triglyceride, Hamamelis Virginiana Flower Water, Juglans Regia (Walnut) Shell Extract, Dihydroxyacetone, Betaine, Cetearyl Alcohol, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Hydrogenated Vegetable Oil, Ricinus Communis Seed Oil, Hydrogenated Castor Oil, Copernica Cerifera (Carnauba) Wax, Daucus Carota Sative (Carrot) Oil, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Glyceryl Stearate SE, Erythrulose, Helichrysum Stoechas Extract, Cetearyl Glucoside, Parfum, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Stearic Acid, Allantoin, Xanthan Gum, Sodium Phytate, Tocopherol (mixed), Beta-Sitosterol, Squalene

Kompozycja składników prezentuje się następująco:

roślinny DHA* – opala bez słońca
ekstrakt z łupin orzecha* – poprawia koloryt skóry
hydrolat z kwiatów rumianu rzymskiego* – łagodzi, działa przeciwzapalnie
ekstrakt z kwiatów kocanki* – nawilża, zwalcza wolne rodniki
olej z marchwi* (betakaroten) – chroni skórę, regeneruje
masło makadamia* – odżywia i chroni
olej słonecznikowy* – uelastycznia i nawilża
roślinna betaina* – silnie nawilża
naturalna witamina E* – wygładza, ujędrnia, natłuszcza i nawilża
inne roślinne substancje natłuszczające i  nawilżające*
*surowce naturalne i z certyfikatem ekologicznym


Balsam zamknięty jest w wygodnym opakowaniu zaopatrzonym w pompkę, która pozwala dozować produkt wedle potrzeby. Sama butelka wykonana jest z przezroczystego plastiku, dzięki czemu możemy kontrolować zużycie.

Krem ma żółte zabarwienie, ale szybko się wchłania, pozostawiając skórę miękką i nawilżoną. Efekt subtelnej, ale jak najbardziej widocznej opalenizny pojawia się po 2-3 użyciach. Następnie dla podtrzymania efektu, zgodnie z zaleceniem producenta, balsam należy aplikować co ok. 2 dni. Produkt nie brudzi bielizny, ale zaznaczę, że zazwyczaj aplikuję go na noc, dając mu czas na solidne wchłonięcie. Nie pozostawia też typowego zapachu samoopalacza, choć do bezzapachowych też nie należy.

Polubiliśmy się, choć zasadnicze manko to oczywiście cena, która sięga 95 zł za butelkę o pojemności 200 ml (w promocji cena to ok. 70 zł). Biorąc pod uwagę, że balsam aplikujemy na całe ciało, kosmetyk znika w tempie niemalże ekspresowym. Za każdym razem gdy mechanizm pompujący kosmetyk znacząco przesuwa się ku górze, serce prawie mi się kraje ;). Mimo że z efektu, jaki daje na skórze jestem bardzo zadowolona, nie wiem, czy wart jest aż takiej inwestycji. 


Jeśli interesuje Was dobra, choć już nie tak naturalna, alternatywa, nie przegapcie kolejnych postów. O kosmetykach pozwalających nam zatrzymać na skórze trochę słońca będzie tu jeszcze w najbliższych dniach mowa :).



21 komentarzy:

  1. jestem go bardzo ciekawa! ostatnio nachodzi mnie myśl, aby taki jakiś utrwalacz mojej pieknej opalenizmy przygarnąć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że warto, jeśli nie ogranicza nas budżet :)

      Usuń
  2. Bardzo ciekawa go jestem, ale zważając na cenę, chyba się nie pokuszę o zakup ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Obawiam się wszelkich kosmetyków samoopalających.
    Brak mi wprawy w aplikacji, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym balsamem nie jesteś w stanie sobie zrobić krzywdy, no chyba że nałożyłabyś go bardzo nierównomiernie, ale generalnie nie zostawia żadnych smug czy pomarańczowych placków :)

      Usuń
  4. rzadko sięgam po produkty samoopalające ze względu na ich zapach. Zresztą leniwa jestem jeśli chodzi o wcieranie czegoś w ciało, raz się posmaruję potem mi się nie chce i w efekcie jestem blada, dlatego nie skuszę się na ten produkt aczkolwiek gdybym miała już wybierać na pewno byłoby to coś o naturalnym składzie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, miewam tak zazwyczaj zimą, ale latem, jak jest gdzie jeszcze nogi pokazać, to staram się być systematyczna :)

      Usuń
  5. U mnie całkiem dobrze sprawdza się balsam brązujacy lirene

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam go i faktycznie był niezły, ale zapaszek był dość silny niestety

      Usuń
  6. No cena niestety dość wysoka, ale dla pięknej skóry warto :)
    Cieszę się, że jesteś zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem, jestem, przynajmniej nie będę świecić swoją bladością na plaży :D

      Usuń
  7. Moja opalenizna też zaczyna znikać, niestety. Na Put&Rub się nie skuszę, ale muszę jakoś powstrzymać ten proces. Zwykle używałam balsamu z Perfekty, ale starą wersję wycofali, a nowa to już nie to samo. Chętnie poczekam na twój kolejny post. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo go lubię za efekt,ktory daje,ale jego zapach mnie drażni:( ale warto się przemęczyć:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest specyficzny, nie samoopalaczowy, ale też fiołkami nie pachnie ;)

      Usuń
  9. jak skończy mi się ziaja, to pewnie spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dla mnie za drogi, wolałabym jakąś próbkę niż zainwestować w niewiadomą :P
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pomacać można zawsze w sephorze, może nawet próbkę zrobią, jak się poprosi ;)

      Usuń
  11. Wszelkim tego typu produktom mówię duże nie od zawsze. Jedynie rajstopy w sprayu z SH są ok i je bardzo lubię. Balsamów opalających, samopalaczy itp. nie kupuje od zawsze i nie kuszą.

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam nadzieję, że pokażesz efekty na ciele ;-)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...