Płyny micelarne mają już swoje stałe miejsce na mojej łazienkowej półce i nie wyobrażam sobie bez nich codziennej pielęgnacji. Rzadko jednak sięgam po ten sam produkt dwa razy. Najczęściej sugeruję się ceną, aktualną promocją lub z ciekawości szakupuję nowinki. Do właśnie takich nowinek zalicza się płyn micelarny Lirene z serii Youngy 20+ (cena: 14,99 zł za 200 ml).
Producent obiecuje nam prawdziwą fiestę dla zmysłów. Zapach papai ma zapewnić przyjemność stosowania, a tańczące drobinki uwalniać podczas aplikacji wit. E i zadbać o promienny wygląd naszej cery.
Opakowanie charakteryzuje nowoczesny "dizajn", przyciągający głównie uwagę założonej grupy docelowej, a więc młodych, aktywnych, dbających o swój wygląd kobiet. Trzeba przyznać, że grafiki oraz zamknięte w opakowaniu bajery w postaci wirujących drobinek w pełni spełniają swoją rolę, bo po butelkę sięga się choćby z ciekawości. Czy jednak za tego typu chwytem marketingowym kryje się coś więcej? Otóż śmiem twierdzić, że niewiele.
Przed użyciem dobrze jest płyn wstrząsnąć, aby wprawić osławione drobinki w ruch, inaczej zalegają one smętnie na dnie butelki. Choćby jednak nie wiadomo, jak się starać na płatku kosmetycznym ląduje ich zwykle zaledwie kilka, a więc i ilość dostarczanej naszej skórze witaminy E przypuszczalnie jest znikoma. Sam płyn również sprawuje się średnio. W porównaniu z produktami aptecznymi nie radzi sobie za dobrze z podkładami i demakijaż wymaga najczęściej użycia dodatkowych produktów. Nie wiem, jak sprawdzi się w przypadku usuwania makijażu oczu, ale i tu nie wróżę mu raczej wielkiego sukcesu, skoro z łatwo zmywalnymi produktami do twarzy radzi sobie dość opornie.
Płyn, w moim odczuciu, sprawuje się adekwatnie do wizerunku serii Youngy 20+. Jest lekki i frywolny, nie szkodzi, ale i nie zdziała zbyt wiele. Dobry dla młodych osób nie stosujących na co dzień pełnego makijażu. Bardziej wymagający mogą go sobie podarować i tanecznym krokiem udać się po inny produkt tego typu, najlepiej do apteki ;).
Same negatywne opinie o nim czytam, nie skuszę się..
OdpowiedzUsuńwszystko zależy od tego, czego się oczekuje od płynu micelarnego, ja potrzebuję solidnego zmywaka, więc u mnie się nie sprawdza
Usuńa wydawał się taki fajny szkoda
OdpowiedzUsuńczytałam też takie opinie , jestem ciekawa jak się u mnie sprawdzi podchodzę z dystansem :)
OdpowiedzUsuńno ciekawe :)
UsuńA mi te drobinki tak się spodobały. Szkoda, że to taki średniak :(
OdpowiedzUsuńfajnie to wygląda, ale co z tego, skoro nic się za tym nie kryje :/
UsuńO kurcze, te drobinki wyglądają super, ale ja lubię płyny micelarne, które sobie dobrze radzą z demakijażem:)
OdpowiedzUsuńno to raczej nie byłabyś zadowolona, choć dużo zależy od kosmetyków, których używasz, z lekkimi podkładami powinien sobie poradzić :)
Usuńte kuleczki to fajny gadżet
OdpowiedzUsuńfajny, ale w sumie zbędny ;)
UsuńJa jakoś nie umiem się przekonać do płynów micelarnych - wolę mleczka :)
OdpowiedzUsuńa ja wręcz na odwrót :D
UsuńU mnie się sprawdza i bardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńoglądałam go w hebe, ale jakoś te fafrocle mnie nie przekonały do siebie :p
OdpowiedzUsuńhaha, ale zawsze to coś innego i przyciąga uwagę ;)
UsuńBardzo fajnie wygląda, szkoda, że jest średni w użyciu, bo chciałam się na niego skusić ;)
OdpowiedzUsuńspróbować można, bo płyn drogi nie jest, ale nie można po nim spodziewać się cudów :)
Usuńnie przepadam za micelami z Lirene...
OdpowiedzUsuńja w sumie też, zdecydowanie wolę marki ty Bioderma, SVR, La Roche itp.
UsuńSkoro płyn nie radzi sobie z makijażem twarzy, to znajduje się u mnie na straconej pozycji. Niezbyt często podkreślam oczy, natomiast codziennie nakładam puder i podkład.
OdpowiedzUsuń"Dizajn" faktycznie przyciąga wzrok (a ja lubię takie bajery!:)). Szkoda, że działanie marne.
OdpowiedzUsuńno właśnie, fajnie jak za "dizajnem" coś się jeszcze kryje :)
UsuńTroszke przypomina rosyjska mgielke do twarzy przez te drobinki, ktora swoja droga jest ponoc swietna:) ja od micela oczekuje zmycia wiekszosci makijazu i zeby nie podraznial, dodatkowo i tak zmywam twarz zelem i przemywam tonikiem:) buziaki!
OdpowiedzUsuńmam taką samą rutynę, ale ten micel nawet jako pierwszy krok w demakijażu sprawdza się średnio
UsuńZupełnie mnie to cudo nie kusi.
OdpowiedzUsuńZostanę przy biedronkowtm tanioszku BeBeauty.
Zmywam nim tylko makijaż oczu :)
a ja z Biedrony jeszcze nic nie próbowałam ;)
Usuńale wymyślili z tymi drobinkami :) pierwsze widzę takie cudo :)
OdpowiedzUsuńco nie? marketingowcy to już nie wiedzą, czego się chwytać ;)
UsuńNie zaciekawiło mnie, wolę pozostać przy aptecznych markach, wyjątek zrobię tylko przy L'Orealu
OdpowiedzUsuńmam płyn micelarny z Lirene ale z innej serii
OdpowiedzUsuńi jestem z niego zadowolona
nic jednak do tej pory nie pobiło Flos lekowego gagatka
frywolny hehe
OdpowiedzUsuńMnie te drobinki wcale nie kuszą, bardziej zapach ;)
OdpowiedzUsuńpachnie przyjemnie, ale bez szału w sumie
UsuńJakoś nie przepadam za Lirene. Płyny micelarne używałam z wielu firm(Bioderma, AA Help-Nawilżanie-Odżywianie, Perfekta zwykły, i z wit,C- szczypał, Eveline-mój faworyt to ten z kwasem hialuronowym, Bourjois-fatalna butelka, Maybelline- super,Vichy- ok,ale bez wow, Ziaja Med- fatalny, wypalał twarz), ale odkąd spróbowałam micela z Biedronki, to nic mi więcej nie potrzeba. Tani, skuteczny i łatwo dostępny:)
OdpowiedzUsuńdla mnie wygląd powala, pierwsze co zrobiłam w sklepie to wzięłam do rąk i zaczęłam trząsać :D lecz nie kupiłam i widzę że nie powinnam żałować :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna, błyskotliwa recenzja, z przyjemnością się ją czytało:)
OdpowiedzUsuńTeż lubię testować rózne micele, ale po ten nie sięgnę, jeśli średnio sobie radzi nawet z podkładem i pudrem.