poniedziałek, 19 lipca 2010

Serialowy off-top


Godzina 21:00. Dziś (o dziwo!) dość prędko uporałam się z pracą. To pewnie dzięki temu, że temperatura spadła o jakieś 10 stopni. Nareszcie! Jednak mogę ufać mojemu weatherbug, polecam Wam zainstalowanie sobie takiego cudeńka. Ale do rzeczy... godzina 21:00, wolny wieczór, czemu by nie napisać posta? Dziś jednak będzie "off-topowo" i pewnie jak zwykle długo, więc zanim zasiądziecie do lektury, może warto by zaparzyć sobie kawę, herbatkę, nalać soczku? Zachęcam:)

Rzecz dziś będzie o mojej drugiej "hobbymanii", a mianowicie o serialach. Tak, musicie wiedzieć, że oprócz tego, że mam bzika na punkcie kosmetyków, mam również fioła na punkcie seriali. Ale nie zrozumcie mnie źle, nie jestem zwolenniczką tasiemców w stylu "Moda na sukces", w którym w 4657886 odcinku Ridge przekonuje się, że Brook jest jego ojcem (absurdalne, ale w tym serialu wcale nie niemożliwe!), ani telenowel typu "Klan" czy "M jak miłość", choć przyznaję, że z dwoma ostatnimi miewałam bliskie spotkania przed telewizorem, ale to było dawno temu i nieprawda;) Niestety poziom polskich seriali pozostawia wiele do życzenia (mam tu na myśli seriale aktualnie emitowane, nie zaś klasyki typu "Wojna domowa" czy "Alternatywy 4", które po prostu uwielbiam), dlatego oglądam głównie te zagraniczne, przeważnie produkcji amerykańskiej (jedyną polską perełką w tej chwili jest dla mnie serial "Usta, usta" z m. in. Pawłem Wilczakiem w roli głównej, który jest po prostu stworzony do roli komediowych). 

Swoich ulubieńców postanowiłam podzielić na trzy kategorie: ulubieńców wszech czasów, ulubieńców i chwilowych ulubieńców. No to jedziemy...
Do pierwszej kategorii załapały się seriale, które po prostu uwielbiam, które obejrzałam już w całości po kilka razy i które mogłabym nadal oglądać.

Na pierwszym miejscu znalazł się... ta daaam....
"Przyjaciele" to zdecydowanie mój ulubiony serial. Czy w ogóle muszę go przedstawiać? Czy po tej ziemi stąpa jeszcze ktoś, kto go nie zna? Nie sądzę! Gdyby jednak gdzieś znalazł się taki delikwent, to w skrócie przybliżę, że tematem serialu są po prostu perypetie, jak sam tytuł wskazuje, szóstki przyjaciół, którzy w większości mieszkają w jednym budynku, spotykają się w kawiarni pod blokiem, wciąż się zakochują i odkochują, wychodzą za mąż, rodzą dzieci itp. itd., czyli samo życie (ale za to w Nowym Jorku!). 10 serii, ok. 240 wspaniałych odcinków, 6 barwnych postaci (od lewej: Monica, Phoebe, Rachel, Joey, Chandler i Ross) i, co najważniejsze, śmiechu co nie miara. Nie pamiętam serialu, na którym co jakieś 30 sek. wybuchałabym śmiechem i to za każdym razem, jak go oglądam. Nieważne, czy dany odcinek widzę 2, 3 czy 10 raz, zawsze śmieję się tak samo. Moja ulubiona postać? Trudno byłoby mi się zdecydować, ale chyba Phoebe za jej cudowne nieprzystosowanie do życia i słodką naiwność. Ulubiony odcinek? Zdecydowanie ten, w którym Joey mówi po francusku (sezon 10, odcinek 13). Jeśli jeszcze nie oglądaliście tego serialu, to czym prędzej musicie uzupełnić te braki. Zapewniam Was, że nie pożałujecie:)

Ok, czas na miejsce drugie. Ta daaaam...
Tych czterech pań chyba również nie muszę Wam przedstawiać? "Seks w wielkim mieście" to zdecydowanie mój drugi ulubieniec wszech czasów. Kocham ten serial nie tylko ze względu na cztery fantastyczne główne bohaterki (od lewej: Charlotte, Carrie, Samantha, Miranda), ale przede wszystkim ze względu na piątego, niemego bohatera, którym jest Nowy Jork, miasto, które zdecydowanie znajduje się na pierwszym miejscu mojej listy "Miejsca, które chcę zobaczyć". Dla niewtajemniczonych (których jak sądzę tutaj nie znajdę, no ale nigdy nie wiadomo;)) każdy odcinek serialu to coś jakby felieton pisany przez Carrie dla jednej z nowojorskich gazet. Opisuje ona damsko-męskie perypetie kochających modę, mniej więcej trzydziestoletnich (choć tylko na początku) singielek. Podoba mi się, że serial porusza często tematy kontrowersyjne, związane oczywiście z seksem, więc uwaga, serial nie stroni od scen z pieprzykiem, dlatego radzę się zastanowić, w jakim towarzystwie go oglądacie;) Oczywiście wszystko pozostaje w granicach dobrego smaku:) Moja ulubiona postać? Znowu trudno mi się zdecydować. W pierwszej kolejności chyba Carrie, bo wokół niej wszystko się kręci, w drugiej chyba Mr. Big, bo jest słodkim draniem, a wiadomo, kobiety takich lubią najbardziej. Ulubiony odcinek? Brak. Ale mam swoją ulubioną scenę, choć, o dziwo nie pochodzi ona z serialu, a z pierwszej części pełnometrażowego filmu i jest to scena, w które Carrie pakuje swoje rzeczy przed przeprowadzą do nowego mieszkania, w którym ma zamieszkać z Big`iem po ślubie. Gwoli ścisłości, wielką fanką kinowej wersji nie jestem, ale jest to z pewnością miłe spotkanie z ulubionymi bohaterkami po latach:)

Post zaczyna się niebezpiecznie rozrastać;) Jesteście jeszcze ze mną? Mam nadzieję, w końcu czas na miejsce trzecie. Ta daaaam...
Poznaliście już "Dextera"? Jeśli nie, to w sumie nie wiem, czy chcielibyście go poznać, choć w gruncie rzeczy jest to chyba najsympatyczniejszy seryjny morderca, jakiego udało mi się spotkać na telewizyjnym ekranie, ale strzeżcie się, jeśli macie coś na sumieniu, wtedy może stać się groźny;) Za ten serial wielkie brawa dla jego twórców! Sztuką jest stworzenie tak psychologicznie skomplikowanej, niejednoznacznej postaci. Z jednej strony pracownik policyjnego laboratorium, kochający brat, partner, z drugiej ćwiartujący swoje ofiary zabójca. Nie będę się tu rozpisywać, w razie gdybyście nie mieli jeszcze przyjemności obcować z tym serialem, który wciąż jest emitowany. Nie mogę się doczekać nowego sezonu jesienią! Ulubiona postać? Debra za jej niewyparzony język;) Ulubiony odcinek? Tu bym skłaniała się raczej ku ulubionemu sezonowi (sezon 2). Jeśli jesteście osobami o słabych nerwach, bez obaw, serial nie jest przesadnie drastyczny. Początkowo bałam się, że będzie obrzydliwie, ale nie, po obejrzeniu jednego odcinka chce się więcej i więcej, bo w każdym odkrywa się rąbek tajemnicy. Polecam!

Czas na drugą kategorię, czyli ulubieńców. Do niej zaliczam seriale, które bardzo lubię, które chętnie oglądam, ale którym jeszcze co nieco brakuje, aby zakwalifikować się do pierwszej kategorii. W pierwszej kolejności chciałabym wymienić "The Big Bang Theory", czyli "Teorię wielkiego podrywu".

Jest to dwudziestominutowy serial komediowy, który opowiada perypetie grupki totalnie oderwanych od rzeczywistości fizyków (od lewej: Sheldon, Leonard, Howard, Raj) oraz ich niezbyt rozgarniętej sąsiadki (w środku: Penny). Chłopcy oprócz tego, że żyją nauką, próbują usilnie podrywać płeć przeciwną, oczywiście z dość opłakanym skutkiem. Serial jest niezwykle zabawny, a przy okazji można się co nieco dowiedzieć o prawach fizyki;) Ulubiona postać? Forever and always Sheldon Cooper! Po prostu uwielbiam jego natręctwa, jest niczym zwierzątko z innej planety. Ulubiony odcinek? Ten, w którym Penny wciąga się w gry online. Po prostu mistrzostwo!

Kolejny komediowy ulubieniec to "The Office".
Serial bardzo, bardzo specyficzny. Określiłabym go mianem "z kamerą wśród zwierząt", gdyż właśnie w takiej konwencji jest utrzymany. Mamy wrażenie, że film to ciągły reportaż o pracownikach biura w niejakim Scranton. Powala mnie specyficzny humor tego serialu. Początkowo wydawał mi się jakiś taki... nijaki, ale kilka odcinków wystarczyło, żeby się wciągnąć. Biuro to zbiorowisko najdziwniejszych postaci w jednym miejscu. Obraz nieco demotywujący, ale za to przezabawny! Moja ulubiona postać to zdecydowanie Dwight Shrute (na zdjęciu pierwszy po lewej) ze względu na jego "miłość" do natury  i manie prześladowcze. Nie mam tutaj ulubionego odcinka, ale praktycznie każdy zawiera jakiś smaczek;)
Do moich ulubieńców zaliczają się jeszcze: "Greys Anatomy", czyli "Chirurdzy" głównie ze względu na wartką akcję i ciekawe przypadki, "Desperate Housewives", a więc "Gotowe na wszystko", choć tutaj muszę powiedzieć, że jakość serialu z sezonu na sezon się pogarsza, na koniec w tej kategorii "Gilmore Girls", czyli "Kochane kłopoty", bo uwielbiam atmosferę tego małego miasteczka, w którym rozgrywa się akcja, no i postaci są niesamowicie hmmm... interesujące? Kto oglądał, ten wie, o czym mowa;) Nie będę się tutaj dłużej rozpisywać na ich temat, bo do jutra nie odejdę od komputera;) A chciałabym jeszcze przejść do tymczasowych ulubieńców, a więc seriali, które odkryłam ostatnimi czasy i które pochłonęłam w try miga.

Pierwszym z nich jest "True Blood". Tak, wiem, kolejny serial o wampirach. Sama początkowo nie byłam do niego przekonana i nawet śmiałam się z mojego mężczyzny, co też on ogląda, ale ostatecznie po obejrzeniu mniej więcej dwóch pierwszych odcinków niesamowicie się wciągnęłam. Historia opowiada o mieszkańcach małego miasteczka w stanie Luizjana o wdzięcznej nazwie Bon Temps. Wszyscy wiedzą o istnieniu wampirów na świecie, które dysponują nawet swoim politycznym lobby (sic!), ale okazuje się, że nie są to jedyne dziwne stworzenia, które stąpają po naszej ziemi. Serial bywa momentami nieco drastyczny, ale stanowi miłą odmianę dla moim zdaniem nieco kiczowatej sagi "Zmierzch" (mam nadzieję, że fani wybaczą mi to określenie;)). Ulubiona postać to bez wahania Eric, bo jest taki tajemniczy i coś w sobie ma. Ulubiony sezon to sezon nr 2. Właśnie rozpoczęła się trzecia seria i niestety mam dość mieszane uczucia, póki co mnie nie wciągnęła za bardzo, co jednak nie zmienia faktu, że pierwsze dwie są godne polecenia.

I nadszedł czas na moje ostatnie odkrycie (ufff!), jest nim "Glee". Serial bardzo świeży, dopiero zakończyła się pierwsza seria, jest on jednak zdecydowanie godny polecenia, zwłaszcza dla fanów dobrej muzyki, gdyż właśnie o tym on opowiada, o muzyce. Głównymi bohaterami są uczniowie śpiewający w szkolnym chórze. Akcja jest dość powierzchowna, takie tam damsko-męskie perypetie, pierwsze miłości, niechciane ciąże itp., ale oprawa muzyczna czyni serial zdecydowanie unikalnym. Ciekawe jest również zestawienie głównych bohaterów, którzy prezentują całą masę pokręconych osobowości: od wiecznie szykanowanej szarej myszki, poprzez odkrywającego swoją tożsamość geja, po zabiegające o popularność cheerleaderki, do tego dochodzi jeszcze nauczycielka z nerwicą natręctw i znęcająca się nad wszystkimi trenerka o w gruncie rzeczy gołębim sercu. Moja ulubiona postać? Zdecydowanie gej Kurt, bo jest przezabawny i słodki. Ulubiony odcinek? Tutaj skłaniałabym się raczej ku ulubionym gleeps`om, czyli w moim slangu, utworom muzycznym i ich tanecznej aranżacji. Są to w sumie trzy piosenki: "U Can`t touch this" MC Hammera wykonane w bibliotece zobacz, "I Wanna Sex You Up" zobacz i "Bust Your Windows" w wykonaniu Mercedes posłuchaj.

Dobrnęłam do końca! Jupi!!! Ciekawa jestem, czy jeszcze jesteście ze mną??? Czy dotrwaliście do końca??? Pewnie już nawet zdążyła Wam się skończyć kawa... ;) Co myślicie o takich off-topach??? Dajcie znać w komentarzach, bo...
Pozdrawiam Was gorąco, jest 23:05, odmeldowuję się!

xoxo
(dziś) mojaSERIALOmania

42 komentarze:

  1. jestes slodka:)) ja bardzo lubilam serial Kochane kłopoty,a z polskich kiedys kasie i tomka,a przez kilka pierwszych odcinkow 39 i pol,a z najnowszych usta-usta i rowniez kreacja wilczka mnie powala a ponadto musze stwierdzic ze jest on nawet niezlym ciachem chociaz nie typowym przystojniakiem ale cos w sobie ma;)Ppozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasia i Tomek to również mój ulubieniec:) I tak, zgadzam się, że Wilczak ma coś w sobie:D

    OdpowiedzUsuń
  3. tez uwielbiam Przyjaciół i Teorie wielkiego podrywu:) oprocz tego
    -Rózowe lata 70-te (Fez moze spokojnie zajac miejsce na podium z Sheldonem:) )
    -Brzydula ( Amanda kolejna na podium )
    -Ally mcBeal (za Johna Cage, za Richarda Fisha, za fishyzm, za żabę Stefana)
    -The Cosby show (wielki sentyment, serial ma chyba 20 lat, ale czesto do niego wracam)
    -Chirurdzy (zboczenie zawodowe)
    -Kasia I Tomek (absolutny hit, scena pobierania krwi, scena gdy Tomek gotuje "co to są te karczoszki?" bezcenne)
    -Cougar town (płaczę ze smiechu)
    -Gossip girl (za piekny Nowy Jork i piekne stroje)
    -Allo allo
    -MASH (dwa klasyki :):) )
    -Co ludzie powiedzą ( świetny angielski humor)
    -Mad men (takiej Ameryki nie znalam, troche przeraza, troche zachywca)
    -Miasteczko Twin Peaks- klasyk, ktorego ogladalam ok.10 razy, niby znam zakonczenie ale serial zawsze mnie przeraza, zaskakuje, dziwny, mroczny, tajemniczy
    -Wyspa Harpera- 11 odcinkow, obejrzalam je jeden po drugim, musialam poznac morderce, wciagajacy:)
    i na koniec dwa wzruszaczo-wyciskacze łez "Joan z Arkadii" "Ghost whisperer" skłaniaja do refleksji, daja nadzieje gdy sie ją traci, baaardzo wzruszaja plus "Ghost..." troche przeraza

    OdpowiedzUsuń
  4. Polecam serial Mad Men - na pewno Ci się spodoba.
    A co do Glee to wg ten serial robi się coraz bardziej nijaki, początek sezonu był super ale ostatnie odcinki były nudne i przewidywalne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jako "szukająca ciekawych głosów" jestem na tak za tym ostatnim podlinkowanym utworem :) Kawał materiału, kiedy Ty to oglądasz ;)? Seriale po Dexterze gdzie oglądasz, nie znam ich, Canal+, HBO ? Zgadzam się z przedmówcami, że z polskich seriali na dobrym, światowym poziomie, zaczęło się od Kasi i Tomka, 39 i pół - też widać, że coś się dzieje i dialogi nakręcają kolejne, Usta Usta - hit, choć KSD tvn-u też moim zdaniem wypadł nieźle, ja oczywiście oglądałam go w sieci również dla stylizacji...Moim upodobaniem właśnie jest podglądanie polskich seriali ze względu na wnętrza i stylizacje bohaterów, ale wątki wciągają czasem jako skutek uboczny :) Seks w Wielkim Mieście - klasyk, każda kobieta powinna go obejrzeć, ja dawno temu byłam sceptyczna, ale jestem kobietą, więc szybko go...pokochałam. Ja jestem fanką kinowej wersji, mogłabym je oglądać kilka razy w roku :) Ciekawe drugie hobby, masz jeszcze jakieś ? Jestem za tematami z innej beczki jak najbardziej :) Pozdrawiam ciepło :) eveleo

    PS wcale mi kawy nie brakło, chce więcej !

    OdpowiedzUsuń
  6. @anja większość oglądałam, ale musiałam się ograniczyć do kilku, bo bym napisała książkę, a nie posta, więc wybrałam te ulubione, bądź mniej znane. Ally McBeal i Gossip Girl też spokojnie mogłyby zagościć na mojej liście ulubieńców (za Ziółko i jego jego jąkanie się i za Billy`ego - moja ulubiona scena, to jak farbuje się na blond i maszeruje z armią kobiet po biurze;)) Może zajrzę na te, których nie znam, dziękuję za wyczerpujący komentarz:D it made me smile;)

    OdpowiedzUsuń
  7. @Beata masz rację, pierwsze odcinki to było objawienie, później serial trochę się pogorszył, ale i tak go lubię. Trochę w konwencji przypomina mi "Asy z klasy. Oglądając takie seriale zawsze się zastanawiam, czy naprawdę w amerykańskich szkołach tak się zabiega o popularność;)

    OdpowiedzUsuń
  8. @kobietaprzed30 często włączam sobie serial rano, robiąc makijaż, jedząc śniadanie, szykując się do wyjścia;) W dobie internetu HBO i Canal+ są mi zupełnie nie potrzebne, ale ciii;) KSD oglądałam, ale wkurza mnie, że w polskich serialach pokazują życie, które na takim poziomie prowadzi może 5% społeczeństwa. Weźmy np. serial "Teraz albo nigdy", tam nawet studenci rozbijają się drogimi samochodami, mają super mieszkania. Kto tak żyje? To już wolę oglądać amerykańskie bajki, bo one mnie przynajmniej nie dotyczą i nie muszą się wkurzać na przekłamany obraz rzeczywistości;) Ale przyznaję, że w KSD się wciągnęłam;P Myślę, że raz na miesiąc mogę zamieścić jakiś off-top:)

    OdpowiedzUsuń
  9. ooo bardzo ciekawy temat :)). Ja też mam świra na punkcie seriali ( tych zagranicznych) i już nie raz dzięki Tobie zaczęłam oglądać nie jeden serial :)))... po tym poście widzę że mam jeszcze sporo braków serialowych hihi Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. czaję ;) praktykuję ;)
    Zgadzam się, nierealne życie, pamiętam jak tłumaczył się kiedyś Miszczak, że prezentują życie, które ma być odskocznią od rzeczywistości, ma polepszać samopoczucie widzów, tylko np. mój M wkurzał się, patrząc m.in. na to o czym pisałaś, że studentów stać na takie życie, auta, etc. Sama całe studia pracowałam i wiem jak jest... Dlatego ja skupiłam się na stylizacjach ;) KSD pokazywał różne strony kobiet, porażki i sukcesy na przemian każdej, uczył tolerancji i szacunku w przyjaźni kobiet - podobało mi się to !
    To czekam na więcej :)
    :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja właśnie skończyłam oglądać sezon big bang theory i rozpaczam bo kolejny pojawi się dopiero w październiku a Sheldon chyba znalazł sobie dziewczynę ;(
    NO i jeszcze moje nieśmiertelne desperatki.

    Natomiast miłością absolutną kocham i uwielbiam The L Word. Mogłabym oglądać na okrągło i bez przerwy, no ewentualnie kiedyś trzeba spać ale ale to już ekstremum :P

    OdpowiedzUsuń
  12. @it girl właśnie czekam na rozwój wątku z Sheldonem, właśnie zastanawiałam się, kiedy pojawi się dziewczyna dla niego, zobaczymy w październiku;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Też jestem fanką seriali i moją ostatnią miłością jest serial Usta Usta. Jest on jednak dokładną kopią angielskiego serialu "Cold Feet", który był hitem w Anglii ok. 10 lat temu. Zachęcona polską wersją, postanowiłam obejrzeć serial w oryginale. Trochę się już zestarzał, ale i tak jest genialny!!! Uwielbiam angielski humor. Na każdym odcinku śmiałam się i płakałam. Mam już za sobą wszystkie odcinki (32) i muszę przyznać, że scenarzyści serialu byli bezlitośni - dwa ostanie odcinki przepłakałam w całości (i trochę śmiechu przez łzy też było). Nie zdradzę co się stało - oglądajcie.

    OdpowiedzUsuń
  14. muszę koniecznie obejrzeć w takim razie, być może Usta usta kręcone są na licencji tego serialu, podobnie było z Kasią i Tomkiem, tak samo jest z KSD. Dzięki za wskazówkę!:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Widze, ze nie tylko ja jestem serialoholiczka ;) To bardzo pocieszajace... hehe. Jesli chodzi o moje ulubione tasiemce to zdecydowanie sa to: "Gotowe na wszystko" oraz "Dr House". Ostatnio obejrzalam tez nowa produkcje, pierwszy sezon pod tytulem: "Ostatnia szansa" - calkiem dobry obyczaj ;) Jesli chodzi o najslabszy serial, ktory bylo mi dane ogladac to zdecydowanie byla to "Wyspa Harpera" - straszna zenada! ;) Absolutnie nie polecam! Oczywiscie "Usta, usta" to wielki hit i nie moge sie doczekac nastepnego sezonu. Takiego serialu juz dawno nie bylo w naszym kraju. KSD - moze byc, ale nie powalil mnie ;) To chyba na tyle moich faworytow. Niestety ogladam tez "M jak milosc", "Barwy szczescia" i "Na wspolnej" - to juz uzaleznienie. Mowilam... jestem serialoholiczka ;) Pozdrawiam Was! ///Takie Offy sa super!

    OdpowiedzUsuń
  16. no to zamowilam sobie "Czysta krew" sezon 1 ;) Zobaczymy, zobaczymy... Ciekawa jestem.

    OdpowiedzUsuń
  17. och, daj koniecznie znać, jak Ci się podoba, choć moim faworytem jest zdecydowanie sezon 2, bo podoba mi się, jak rozwijają postać Erica (moim zdaniem o wiele ciekawszego niż Bill;)). dziś obejrzałam też 4 odcinek 3 sezonu i muszę powiedzieć, że coraz bardziej mnie wciąga;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Na pewno dam znac! Juz sie nie moge doczekac paczuszki ;P

    OdpowiedzUsuń
  19. Jejku też uwielbiam seriale! Mój chłopak się wiecznie ze mnie naśmiewa, że oglądam takie bzdety, ale mnie to naprawdę emocjonuje. Zwłaszcza po ciężkim dniu lubię się "odmóżdżyć" oglądając jakiś lekki serial dzięki któremu dla odmiany mogę choć przez chwilę pożyć życiem innych.
    "Przyjaciół" uwielbiam! Co prawda nie widziałam wszystkich sezonów, odcinek po odcinku ale gdy trafie na niego w tv z przyjemnością oglądam.

    Już od paru miesięcy próbuję się zebrać i obejrzeć wszystkie sezony "SwWM" ale jakoś tak ciągle schodziło. Teraz mam wakacje więc mam nadzieję nadrobić. Co do kinowej wersji to widziałam i strasznie mi się podobała. Ale ja to taki szaraczek jestem jeśli chodzi o ten serial więc nie mi wydawać opinie ;)

    Co do moich ulubionych seriali to na pewno 90210 i Plotkara. Jak byłam młodsza to szalałam za Magdą M i Teraz albo Nigdy. Hahaha :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Kurcze, ja troche poza tematem głównym ale jak mam zainstalować tego wheaterbug-a ? Możesz dla laika krok po kroku? Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  21. Jeśli masz Windowsa Vistę lub 7 to weatherbug jest w standardzie (poszukaj w gadżetach na pasku bocznym), ewentualnie wpisujesz w wyszukiwarkę i Ci wyskoczy, wtedy tylko ściągnąć instalkę, kliknąć otwórz i powinno się instalować, to jest bardzo intuicyjne.

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie, nie mam tego co piszesz, mam XP próbowałam coś tam instalowac ale nie znam angielskiego i coś tam piąte przez dziesiąte skumałam ale guzik mi wyszło. Z tego co się chyba zorientowałam to u mnie nie da się zainstalować tak żeby pokazywało mi na monitorze. Dzięki jednak za chęć niesienia pomocy :)

    OdpowiedzUsuń
  23. W XP faktycznie nie da się zainstalować na pulpicie:( buzia!

    OdpowiedzUsuń
  24. O tak, "Przyjaciele" to jest to!
    Pamiętam też, że w czasie studiów odmóżdżałam się przy wspomnianej już w komentarzach, przezabawnej "Brzyduli". Ale mam na myśli orygnalną wersję kolumbijską "Yo soy Betty, la fea" :)))

    OdpowiedzUsuń
  25. I kto pamięta "Skrzydła"? :)))

    OdpowiedzUsuń
  26. Pamiętam "Skrzydła", ale jakoś nigdy nie wciągnęłam się w ten serial, chyba wtedy byłam na etapie "Klanu";)

    OdpowiedzUsuń
  27. Teraz sobie uświadomiłam, że piersze seriale, w które się autentycznie wciągnęłam, to "W labiryncie" (początkowe odcinki oglądane ukradkiem, byłam dzieckiem), a trochę później "Pokolenia". Rany, uwielbiałam ten serial, do tej pory pamiętam większość postaci i wątków!

    OdpowiedzUsuń
  28. Oczywiście PIERWSZE seriale ...

    OdpowiedzUsuń
  29. "W labiryncie" oglądałam chyba ze 3 razy, mam ogromny sentyment do tej w sumie chyba pierwszej polskiej telenoweli, "Pokolenia" też pamiętam, oglądałam w 1 i 2 klasie podstawówki:D Pamiętam takiego "przystojnego" policjanta, ale imienia sobie za cholerę nie przypomnę...

    OdpowiedzUsuń
  30. pamiętam pokolenia, oglądałam z mamą, żyłam wątkiem rozwijającego się uczucia między tą blondynką (nie pamiętam imienia), a Kylem Mastersem (imię przypomniałam sobie dzięki Cammie) :) och te seriale...;)

    OdpowiedzUsuń
  31. blondynka miała na imię Sam;) już zdążyłam obczaić w internecie;)))

    OdpowiedzUsuń
  32. Scenka rodzajowa.
    Po przeczytaniu notki, do mojej sis:
    -Słyszałaś o takim serialu 'Glee'? (z nadzieją że pooglądamy razem)
    -No. Właśnie go oglądam...

    :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Haha:) U mnie to wygląda tak:
    Mój facet siedzi przed kompem:
    Ja:Co oglądasz?
    On:Pilota nowego serialu
    Ja:Fajne to?
    I w zależności od odpowiedzi oglądam lub nie;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Ciekawy blog;) Zapraszam do siebie:
    http://www.uroda-make-up.com

    OdpowiedzUsuń
  35. Nie wierzę! Taką jesteś zapaloną "oglądaczką" seriali a nie ma na Twojej liście DR HOUSA?! No nie, zawiodłam się... ;P

    OdpowiedzUsuń
  36. @Zorro znam, oglądam, lubię, ale nie jest to mój ulubiony serial, trochę mnie drażni schematyczna akcja w tym serialu: jeden przypadek, diagnoza, oczywiście początkowo kilkakrotnie błędne i na jakieś 5 min. przed końcem zagadka zostaje cudownie rozwiązana. Uwielbiam Housa za jego osobowość, ale scenariusz serialu trochę jednak wg mnie kuleje. Oczywiście to tylko moja subiektywna opinia, więc proszę nie brać jej do siebie;)

    OdpowiedzUsuń
  37. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  38. Ach, rozumiem Cie doskonale, też drażni mnie ta szablonowość ale "przemęczę" się przez całą akcję z chorym dla kilku minut samego Housa. ;P
    (usunęłam bo zrobiłam dziką literówkę)

    OdpowiedzUsuń
  39. Juz Cie normalnie Kocham ;D ;)
    jestes pierwsza osobę od długiego długiego czasy która wogoel słyszała o BBt ;) a co dopiero ten serial lubia.. no i jeszcze True Blood :)) no i napewno przyjze sie pozostałym serialom ;)
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  40. @Lillly0 serial zaczęłam oglądać dzięki mojemu facetowi, na początku wydawało mi się, że film o fizykach nie może być fajny, ale szybko zmieniłam zdanie na temat BBT;)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...