Kolejny produkt z bożonarodzeniowej kolekcji Lush, który kupiłam poniekąd w ciemno. Poniekąd, bo poleciła mi go dezemka, więc w jakimś sensie gwarancję miałam, że kompletny bubel to nie będzie. I faktycznie nie zawiodłam się :).
Buche de Noel to w moim prywatnym słowniku "czyścik" do twarzy. Używam tego określenia, bo nie jest to ani typowy żel, ani peeling, ale swego rodzaju pasta, którą miesza się z odrobiną ciepłej wody i rozprowadza na twarzy. W charakterystycznym czarnym słoiczku znajdziemy 100 g produktu (cena: 5,95 Ł), w którego skład wchodzi kaolin, zmielone migdały, suszona żurawina, świeża satsuma (rodzaj śliwki) oraz drzewo cedrowe.
Buche de Noel przeznaczony jest do każdego typu skóry. Jak pisze Lush na swojej stronie, jest to świąteczna wersja popularnego produktu Angels on Bare Skin. Migdały mają za zadanie delikatnie peelingować, śliwka i żurawina nawilżać, kaolin oczyszczać, a drzewo cedrowe działać antyseptycznie. Dodatkowo w składzie znajdziemy olejek migdałowy oraz masło kakaowe, które czynią skórę gładką i chronią ją przed zimnem. Połączenie wydaje się zgrane jak zespół kolędników :).
Polubiłam ten produkt przede wszystkim za to, że serwuje mojej buzi delikatny peeling i jednocześnie odżywia skórę. Oczyszcza ją dogłębnie, nie pozostawiając uczucia ściągnięcia, które w zimie potrafi być szczególnie nieprzyjemne. Jeśli macie okazję nabyć ten "czyścik", szczerze go Wam polecam, bo nie dość że świetnie działa, to dodatkowo rewelacyjnie pachnie marcepanem, a nie ma nic lepszego niż takie świąteczne zapachy zimą :). Chwilami naprawdę chciałoby się zanurzyć łychę w tej masie i wpakować ją sobie do buzi ;))).
A Wy czym się zmywacie zimą?
Miałam Angelsa i byłam zadowolona,ale już mi się skończył. Muszę pomyśleć nad nowym czyścikiem :)
OdpowiedzUsuńAngels też miałam, ale Buche chyba jednak jest lepszy, choćby ze względu na zapach :)
UsuńZa dwa tygodnie wyjeżdżam na weekend za granicę, więc może uda mi się do upolować!!!:D
OdpowiedzUsuńa 'satsuma' to nie mandarynka ? ;>
OdpowiedzUsuńgooglowałam i wyszło, że śliwka ;P
UsuńJeszcze nie miałam ochoty wypróbować tego typu "czyścika", chociaż chętnie bym się bliżej z nim zapoznałam, ma super skład. ;)
OdpowiedzUsuńteż mi się tak wydaję :)
UsuńAngels on Bare Skin uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że i tę wersję bym polubiła.
skoro lubisz angels to buche polubiłabyś na pewno :)))
UsuńZaintrygowałaś mie tym czyścikiem, w kwestii kosmetyków Lush jestem aboslutnym laikiem, nie używałam jeszcze niczego :(
OdpowiedzUsuńAktulnie twarz myję mydełkiem z masłem shea L'Oocitane, dodatkowo płyn micelarny z p&r :)
gdybyś miała na coś ochotę, to w grudniu mam zamiar wybrać się do berlina, zawsze mogę nabyć ;)
UsuńAle cudowna wiadomość :)
UsuńJeżeli tylko będziesz w Lushu to będę wdzięczna za zakup tego czyścika, właśnie w takiej świątecznej wersji, no i czegoś jeszcze co próbowałaś, lubisz i polecasz :)
Nie ma sprawy, dam znać jeszcze przed samym wyjazdem :) Miałam wiele produktów z Lush, ale w sumie ciężko mi coś polecić, szampon Big i ich szampony w kostkach są spoko, maseczki do twarzy też, jeśli lubisz gadżety do kąpieli to kule i bubble bars są fajne, w sumie to wszystko jest fajne, tylko droooogie :/
Usuńto ja pomyślę, a Ty proszę odezwij się przed wyjazdem :) :*
Usuńna pewno się odezwę!
UsuńTej jesieni też po raz pierwszy używam BDN i w 100% się z Tobą zgadzam. :) Szkoda, że termin ważności jest taki krótki, bo kupiłabym na zapas ;)
OdpowiedzUsuńniektórzy mrożą lushowe maski, więc może i tu ten sposób by się sprawdził :)
UsuńUwielbiamy!!!!! jakbym mogła zjadłabym go - ma cudny zapach!!!!!!
OdpowiedzUsuńo taaak!
UsuńNiestety nie znam Lusha z praktyki,tylko z blogów:( ten czyścić od dawna ni się marzy,szkoda,że u niedostępny:( obecnie podobnie jak Gosha,tylko i wyłącznie mydełko z L'Occitane:)uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńmuszę kiedyś wypróbować to mydełko :)
Usuńhyhy i ja zamówiłam go, czekam na paczuchę, o ile dojdzie, bo z moim szczęściem bywa różnie :)
OdpowiedzUsuńWygląda jak chałwa z bakaliami :)
OdpowiedzUsuńtrochę tak i pachnie też niesamowicie słodko:)
UsuńOjoj nie kuś, nie kuś ... mam ze cztery żele do mycia twarzy w zapasie, ale kupiłabym i "to" :)...
OdpowiedzUsuńJa się staram zużywać na bieżąco, a Buche ma pierwszeństwo, bo ma krótką datę ważności ;)
UsuńLubię Angels :) A tego nie miałam. Ale sprawdź sobie "Let the good times roll" - to mój faworyt w tej chwili :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że spróbuję, chcemy z dezemką kupić na pół ;)
UsuńCieszę się, że Ci się spodobał :) Wiesz...kiedyś spróbowałam BdN, smakuje słodko hihi :D
OdpowiedzUsuńHaha, wierzę Ci na słowo :D
Usuń