wtorek, 28 września 2010

Jestem w kropce.





Byłam wczoraj w Lush. Chciałam tylko popatrzeć, popodziwiać, powąchać. Oczywiście skończyło się na tym, że nie byłam w stanie wyjść z pustymi rękami.
Skusiłam się na szampon Ultimate Shine Shampoo, który już od dawna chciałam wypróbować i który ma nadawać piękny blask naszym włosom, oraz uwiedziona efektem kolorystycznym i zapachem na Bubble Bar Somewhere Over The Rainbow, której zadaniem jest stworzyć w naszej wannie bajecznie kolorową pianę.
Pani sprzedawczyni była na tyle uprzejma, że pozwoliła mi wybrać sobie darmową próbkę. Zdecydowałam się na produkt, z którym do tej pory nie miałam jeszcze do czynienia - balsam do ust Honey Trap.
Przy okazji dostałam gazetę Lush Times. Zadowolona z zakupów wróciłam do domu. Chciałam sprawdzić, ile kosztuje ów balsam do ust. I tu zaczęły się schody... Do czego zmierzam? Szukając ceny, przyjrzałam się bliżej składnikom tego produktu. Rzadko to robię, gdyż zasadniczo małą przywiązuję do tego wagę, zdziwiłam się jednak bardzo, widząc, że kosmetyk w swoim składzie zawiera parabeny (Methylparaben), a więc środki konserwujące. Zaintrygowana wertowałam gazetkę dalej i ku mojemu zdziwieniu okazało się, że co drugi lush'owy specyfik jest "wzbogacany" o konserwanty. Poniżej na zdjęciu kilka przykładów (na zielono zaznaczono składniki naturalne, na czarno składniki pochodzenia chemicznego, parabeny znajdują się na końcu listy):
Czar prysł. O ile Lush nie obiecuje nam, że kosmetyki są w 100% naturalne (nie oszukujmy się, nawet najbardziej naturalne produkty zawierają w sobie odrobinę chemii), to logo firmy mówi, że są to "Fresh Handmade Cosmetics", a więc produkty produkowane ręcznie i przede wszystkim świeże. Nieco mnie to zastanawia, bo czy produkt zawierający środek konserwujący z ponad 12-sto miesięczną datą przydatności można uznać za świeży? Nie wspominając już o tym, że Methylparaben oraz Propylparaben zgodnie z dyrektywą unijną zostały oznaczone poniższą ikonką, która służy do opisu substancji szkodliwych dla zdrowia.





Nie zrozumcie mnie źle. Nie chcę tutaj wyjść na hipokrytkę. W swojej kosmetyczce posiadam kilka produktów Lush, testuję różne ich specyfiki już od ponad roku, bardzo chętnie ich używam, jestem również generalnie zadowolona z ich działania. Przyznam się również, że balsam do ust tak mnie zachwycił, iż nawet rozważam jego zakup. Moje usta dawno nie były takie gładkie i miękkie. Po prostu cud, miód i orzeszki.  Myślę, że mimo wszystko pewnie jeszcze tam wrócę. Zastanawiam się jednak, czy cała ta lush'owa oprawa, niezwykle mamiący marketing firmy, stawiający na prostotę i rzekomą ekologię, nie zakłada nam przysłowiowych klapek na oczy. Za lush'owe produkty płacimy grube pieniądze, czy jednak są one naprawdę tego warte??? 

Bardzo chciałabym poznać Wasze zdanie na ten temat. Przesadzam? Nie mam racji? Zaznaczam, że wszlkie informacje o substancjach szkodliwych dla zdrowia czerpię z wikipedii, blogów, YouTube i tym podobnych źródeł - chemikiem nie jestem, nie chcę więc też udawać eksperta w tej dziedzinie. Myślę, że może jednak warto podyskutować na ten temat, zwłaszcza że marka coraz bardziej zyskuje w Polsce na popularności. Co Wy na to?

35 komentarzy:

  1. oj tam oj tam:P ja rozumiem ze chcemy powrocic do natury itd itp, ale moim zdaniem nie ma co popadac w paranoje:D a szampon w kostce z Lush to juz mi sie pom nocach sni i juz chyba wiem co soebie kupie po wyplacie hihi:D

    OdpowiedzUsuń
  2. ja takim freakiem składnikowym nie jestem, ale trochę dało mi to do myślenia, bo się kreują na takich żyjących w zgodzie z naturą, a tu prawda jest trochę inna. ten balsam mi chyba spokoju nie da, do jutra mam czas na decyzję;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ultimate Shine Shampoo niestety szampon nie nadaje polysku (przynajmniej moim wlosom) za to swietnie sie pieni i jak to szamponu z Lush sa bardzo poreczne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak by były same składniki naturalne to pewnie miałyby termin ważności parę dni... Mi to nie przeszkadza w ogóle i bardzo napalona również jestem na szampon w kostce. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. @plkat oj, to mnie zasmuciłaś, ale zobaczymy, jak będzie u mnie:) a pieni się dzięki SLS-om, które w sobie zawiera;)

    OdpowiedzUsuń
  6. za to jaka mialam dzis niesamowita niespodzianke po zastosowaniu odzywki Aussie Take the heat 3 minute miralce - WOW
    Wlosy miekkie, delikatne, cudo niepamietam juz, ktora odzywka tak ostatnio zadzialala.

    OdpowiedzUsuń
  7. Do tej pory miałam takie same wyobrażenie o Lushu jak Ty, czyli naturalne składniki, dlatego drogie. Wiadome jest, że naturalny produkt ma krótszą date przydatności (jak sok wyciskany z marchwi-jeden dzień na spożycie od wyprodukowania). Więc myślałam, że te kosmetyki są z tego tytułu drogie. No bo firma musi jakos rekompensować sobie straty- coś sie nie sprzeda i przeterminuje. Nie raz też słyszałam, że jakiś produkt Lusha sie nie pienił lub np włosy były po nim szorstkie, nie chciały sie w ogole rozczesywac- co przypisywalo sie brakującym parabenom, silikonom itd w tych kosmetykach. Jak widać nie jest to zasługą braku konserwantów, tylko wskazuje na beznadziejność kosmetyku ;) Oczywiście moje słowa nie są poparte moim doświadczeniem, ponieważ z Lushem nie miałam fizycznego kontaktu ;) Jedno tylko wiem: raczej nie kupie tych kosmetyków, a już na pewno nie w tej cenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. @Iwetto niektóre produkty mają w sobie tylko i wyłącznie substancje naturalne, wszystkie składniki wypisane są na zielono, dlatego zanim się coś kupi, warto sprawdzić:) faktem jednak jest, że ceny są powalające momentami!

    OdpowiedzUsuń
  9. no tak, ale dla mnie to takie sprzedawanie zepsutego jaja ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Magda ja mam takie samo zdanie jak ty, w filmiku o szampoach LUSH o tym powiedziałam.....mogę Ci zagwarantować że są szampony na rynku pozbawione tych składników (ich cena zostawia dużo do życzenia). Firma Rahua np (bardzo popularna w UK i mam na to chrapkę ale nie w tym miesiącu).Pienią się doskonale bo miałam próbke ale nie pytaj mnie dlaczego się pieni.....

    OdpowiedzUsuń
  11. Przepraszam, że wcinam się w dyskusję ale czytam Was regularnie.

    Produkt może być naturalny a zakonserwowany chemicznie co w zasadzie nie wpływa na jego właściwości wynikające z zawartych w nim składników pochodzenia roślinnego czy zwierzęcego. Gdyby nie było w nim żadnego konserwantu (co prawda mógłby być naturalny ale wtedy cena poszłaby jeszcze w górę a i tak okres przydatności nie byłby tak długi jak przy chemicznym) nie można byłoby zostawić kosmetyku poza lodówką choćby na jeden dzień.

    OdpowiedzUsuń
  12. @Kamila dzięki za przydatne informacje:) takie są maski do twarzy z Lush, dwa tygodnie ważności i trzeba przechowywać w lodówce.

    OdpowiedzUsuń
  13. @Kamila btw komentarze od wszystkich czytelników są bardzo mile widziane:)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo dobre pytanie ?! Pamiętam jak szukałam kremu na noc wolnego od parabenów... Pamiętasz Mizz, pisałam o tym w jednej z notek. Można starać się być konsekwentnym w poszukiwaniu kosmetyków naturalnych, ale z boleścią dla swojego portfela... Poczytałaś więcej o kosmetykach Put&Rub ? One chyba są wolne od parabenów ?? Pozdrawiam i uważam, że nic się nie dzieje jak kupisz ten balsam, choć zgadzam się w 100 % z Agą, że wystarczy miód i szczoteczka do zębów, żeby uzyskać b. dobry efekt :) Buzia !

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja nie próbowałam Lusha, ale mam na niego ogrooooomną wrecz ochotę.
    Odstraszają mnie tylko te ceny na allegro ;/

    Ale też byłam swiecie przekonana że to są full natural kosmetyki i stąd ta cena ;/

    OdpowiedzUsuń
  16. Eve, jeszcze im się nie przyglądałam, bo na razie i tak nie mam do nich dostępu, ale pewnie prędzej czy później się przyjrzę:) A balsam nad miodem ma tę przewagę, że nie ma z nim zachodu, nie trzeba szczoteczki, po prostu wsmarowuję w usta i już:)

    OdpowiedzUsuń
  17. @Kizia Mizia no właśnie to my konsumenci chyba sami dorabiamy sobie ideologię, że te produkty są w pełni naturalne, Lush natomiast nigdy tego nie twierdził, większość produktów jest jedynie wegańska, co znaczy tyle, że nie ma w nich substancji pochodzenia zwierzęcego.

    OdpowiedzUsuń
  18. Na szczęście nie jestem fanką produktów Lush, więc nie uderza to tak we mnie. Testowałam kilka rzeczy i nic mi nie pod pasowało także skończyłam swoją przygodę z Lush.
    Bardzo małą ilość dostałaś do przetestowania tego balsamu :) Albo tak to tylko wygląda.
    Co do parabenów i innych paskudztw to ja się już przyzwyczaiłam, że to jest już teraz prawie wszędzie i ciężko znaleźć produkty bez szkodliwej chemii.
    Co nie znaczy, że to aprobuję.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. @dziuniek1987 też mi się wydawało, że tyle tam tego, co kot napłakał, ale balsam jest niesamowicie wydajny, myślę, że taka ilość wystarczy mi na tydzień intensywnego użytkowania:) ja się pomału leczę z lushowej obsesji, w zasadzie przetestowałam już wszystko, co chciałam.

    OdpowiedzUsuń
  20. Tak sie składa, że mam parę produktów z LUSHa, ale.... Może i jestem ignorantką, ale w sumie, to mi to trochę lotto czy są one naturalne w 100% czy w 99,9%. Używając ich mam wrażenie, że pachną o wiele "zdrowiej" (co to za dziwne stwierdzenie!) niż zwykłe kosmetyki, a po ich użyciu (mam głównie produkty do mycia) czuję jakby moja skóra była mega czysta i świeża. Niesamowite uczucie. Balsam do ust brzmi kusząco. Przejechałam się na Carmexu i pogodziłam się z balsamikiem Tisane. :) Buziaki kochana!

    OdpowiedzUsuń
  21. Wystepujace parabeny w skladzie to i tak mniejsze zlo w odniesieniu do innych skladnikow,ktore potrafia byc bardziej nieprzyjazne;wystepowanie SLS to tez jeszcze nie tragedia-wszystko zalezy od uzytych deteregentow oraz ich polaczenia.
    Cenowo wcale nie jest to jakos specjalnie drogo-mozna porownac np.ceny ze Starej Mydlarni ktora jest jedynie troche tansza alternatywa.
    Wszystko zalezy od tego ile jestesmy i chcemy wydac na swoje zachcianki:)

    Balsam do ust skusil mnie zapachem i smakiem-ale w efekcie okazal sie jedynie pielegnacyjnym gadzetem;)jednak na szczescie wiecej jest hitow niz kitow;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie uważam parabenów za takie ogromne zło, żeby nagle wszystkie kosmetyki wyrzucić do kosza i zastąpić je w pełni naturalnymi produktami. Nie dajmy się zwariować - to jest aktualnie bardzo trendy mieć kosmetyki bez parabenów i wszyscy we wszystkich gazetach, reklamach i informacjach prasowych to podkreślają ;)

    Co do cen Lusha - kupujemy zagranicą. Pomyślcie sobie o zarobkach w funtach czy euro i zastanówcie się czy to rzeczywiście tak dużo. Jasne, przeliczając na 'nasze' to sporo, ale mamy wybór i możemy kupić np. polski kosmetyk, który jest tańszy.

    Oprócz ceny warto też zwrócić uwagę na wydajność - np. szampon w kostce ma zastępować 3 szampony płynne ;)

    Ja Lusha lubię za zapachy, działanie i fajne konsystencje, często niespotykane. Mam też trochę naturalnych produktów bez parabenów, mam sporo normalnych kosmetyków i lubię je wszystkie bez wyjątku ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Zamiast zachwycac sie pseudo naturalnym Lushem polecam zajrzec na ecospa.pl lub mazidla.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Akurat oferte Ecospa,Mazidel,Naturalisa,Helfy,BU itd.swietnie znam-przerabialam te miejsca duzo wczesniej i wiem,ze samorobione mazidla nie bardzo mi odpowiadaja-taka pielegnacja nie sprawdzila sie w moim przyapdku(i nie tylko moim)
    Poza tym KAZDY ma wybor i z takiego prawa korzystamy zachwycajac sie np.Lush'em:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Pamiętam, jak kupiłam mój pierwszy lushowy produkt (maseczka magnaminty) i zobaczyłam w jego składzie parabeny... Trochę mnie to zbiło z pantałyku, ale potem doszłam do podobnych wniosków, co np. anetka powyżej. Lush i tak stosuje dużo więcej składników naturalnych i dużo mniej konserwantów niż standardowe firmy kosmetyczne, więc przerzucając się na ich kosmetyki i tak robimy zmianę na lepsze :)
    Gdyby w swojej promocji zaznaczali, że kosmetyki zawierają parabeny, to strzeliliby sobie w stopę, nie dziwię się, że jakoś nie mają na to ochoty. To trochę tak jak z odżywkami biovax, na których napisane jest, że nie mają parabenów i sls, ale nie zająkną się, że naładowane są silikonami (w każdym razie te, z którymi ja miałam do czynienia).

    Na pewno można znaleźć bardziej naturalne produkty bez parabenów, ale nie ma co przekreślać lusha, bo jego kosmetyki są na ogół bardzo dobre. Tylko fakt, cena na razie nie jest zbyt łaskawa na polską kieszeń. Ciekawe, co będzie, jak lush wejdzie do Polski :)

    OdpowiedzUsuń
  26. @Estella moim zdaniem nawet za granicą Lush nie uchodzi za tani, wydać na szampon 15 Euro, jak można kupić inny za 2-3 to dość znaczna różnica, dlatego wbrew pozorom sklepy często świecą pustkami, jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, żeby był tam tłok;) wiele kosmetyków to czyste gadżety, jak ta kupiona przeze mnie Bubble Bar, co nie znaczy, że raz na jakiś czas nie możemy sobie pozwolić na odrobinę luksusu. Lubię Lush, ale postaram się być w stosunku do niego nieco bardziej krytyczna:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Kiedyś robiłam małe dochodzenie związane z methylparabenem i wszystkie źródła podają, że jest najbezpieczniejszym z parabenów, gdyż nie przenika bariery skóry. Jednak najnowsze badania dowodzą, że w kontakcie z promieniami słonecznymi methylparaben prowadzi do obumierania komorek skóry :(

    Nie wiem co myśleć na ten temat :(

    OdpowiedzUsuń
  28. Shilpa, no właśnie trudno przewidzieć skutki długotrwałego stosowania takich substancji, z drugiej strony nie ma co się dać zwariować. Warto jednak zakupy robić świadomie.

    OdpowiedzUsuń
  29. Zastanowiłam się przez chwilę nad Twoim postem, a swoimi "decyzjami" zakupowymi i stwierdziłam, że to, co mnie przyciągnęło do Lusha to nowa "forma" znanych mi kosmetyków - szampon w kostce (Seanic), massage bar (Wiccy Magic Muscles) czy też peeling cukrowy (mam Sugar Scrub - wiem, są u nas takie bardziej płynne, ale takiego hardcora jeszcze nie miałam :)
    Kolejna kwestia - to zapachy - lubie kosmetyki "unikalnie" pachnace, i zapach ww. scrubu wręcz kocham ;-)
    Co do naturalnosci - zwracam uwage na sklad kosmetykow (i jedzenia) - i tu Lush troche "oszukuje", ale wiem tez, ze nie mozna zwariowac.
    Jesli mam faze na "wylacznie naturalne" skladniki to ide do polskiego Organique po glinkę Ghassoul, ulubione, kokosowe masło do ciała i mydlo glicerynowe. Ostatnio okazalo sie, ze maja tez szampony w kostce, wiec pewnie niedlugo sie skusze.
    W Mazidlach kupuje skladniki na tonik migdalowy, olejowe serum do twarzy i wybrane hydrolaty - sama wybieram skladniki, wiec wiem, czym sie smaruje.
    W Senders sa moje ulubione kule do kapieli.
    Czym wiec sie ten Lush wyroznia - jesli nie swietnym marketingiem? Ech, wpadne dzis po pracy do Organique. Przynajmniej popre polski przemysl ;-)

    OdpowiedzUsuń
  30. ja uwazam, ze wybierajac kosmetyki z lusha czy nawet BU i tak wybieramy dobrze, bo eliminujemy skladniki, ktorych nasza skora nie potrzebuje a sa dodawane do kosmetyow. Wystarczy porownac sklady -tonik z BU 6skladnikow a drogeryjny 35.
    tez uwazam, ze lepiej nie dac sie zwariować. Co z tego jak jakis kosmetyk Lusha ma pare nienaturalnych skladników jak moja cera nie wygladala nigdy lepiej jak np po uzyciu fresh farmacy?
    Uważam, ze najlepiej wziać to co najlepsze z dwóch światów:)
    natalalala(wizaż)

    OdpowiedzUsuń
  31. hmm...to daje do myślenia...pewnie sama mam w kosmetyczkach kilka rzeczy zawierających parabeny, ale jakoś nigdy wcześniej nie zwracałam na to uwagi. chyba jednak powinnam zacząć przywiązywać do tego większą uwagę...o.O

    OdpowiedzUsuń
  32. A czy ja mogę zapytać jak ten szampon się u Ciebie sprawował? Byłaś z niego zadowolona? Właśnie przymierzam się do zakupu któregoś szamponu z LUSH tak na próbę, ale nie mogę się zdecydować, dlatego jestem bardzo ciekawa Twojej opinii na temat Ultimate Shine shampoo :)

    OdpowiedzUsuń
  33. motylku, jeśli liczysz na to, że szampon nada cudowny połysk Twoim włosom, to się przeliczysz, produkt jest ok, ale wielkiego szału nie ma

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie, na to w sumie nie liczę. Tylko słyszałam, że w sumie większość tych szamponów w kostce jest silnie oczyszczjąca i jeśli często się je stosuje to wysuszają włosy, no i z włosów farbowanych może wymyć kolor. A ja chciałabym, żeby to był szampon, którego będę mogła stosować przy każdym myciu włosów.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...