Max Factor False Lash Effect (cena: ok. 60 zł) to jeden z moich ulubionych tuszy do rzęs. Pięknie przyczernia nasze firanki, odpowiednio je pogrubia i wydłuża, fantastycznie otwiera oko. Jako że myślami jestem już na urlopie i pławię się w przyhotelowym basenie, wiedziona dotychczasowymi pozytywnymi doświadczeniami, postanowiłam zainwestować w wodoodporną wersję tejże maskary. Oczywiście liczyłam na dokładnie ten sam efekt: pogrubienie, wydłużenie i dodatkowo odporność na wodę. Zamiast tego dostałam jednak jednego wielkiego zonka!
Wodoodporna wersja False Lash Effect na pewno nie pogrubia, nie wydłuża i nie otwiera oka. Nieźle trzeba się namachać szczotą, żeby uzyskać jako taki efekt. Początkowo zrzuciłam to na karb świeżości. Niektóre maskary bezpośrednio po otwarciu bywają dość rzadkie i potrzebują odrobiny czasu i powietrza, aby "dojrzeć". Tym razem jednak moja dobra wola nie dała oczekiwanych rezultatów. Efekt w dalszym ciągu jest marny. Nie dość, że rzęsy wyglądają bardzo licho, to jeszcze po nałożeniu produktu lubią się wykręcać każda w swoją stronę.
Jedyne, do czego w przypadku wodoodpornej False Lash Effect nie można się przyczepić to trwałość. Maskara jest faktycznie w 100% odporna na działanie wody. Nawet dwufazowa Ziaja miewa czasami problemy z rozpuszczeniem tuszu. Świetna sprawa, kiedy planujemy pływać w basenie czy też w innym zbiorniku wodnym, nieco gorzej natomiast sprawa ma się w kwestii wieczornego demakijażu.
Po raz kolejny sprawdziła się zasada, że maskara maskarze nie równa. Kupując produkt nawet z tej samej linii, nigdy nie możemy być pewni, że formuła będzie ta sama. A czy Wy macie swój ulubiony tusz wodoodporny? Ja dalej szukam ideału...
Gwoli uzupełnienia...
Gwoli uzupełnienia...
...wstawiam zdjęcia z maskarą (po prawej) i bez (po lewej). Rzęsy mam dość długie, ale jasne na końcach, stąd wrażenie, że tusz je wydłuża. Widać, że False Lash Effect objętości nie nadaje i skleja rzęsy po dwie, trzy, przez co wyglądają, jakby było ich mniej. Nie jest to zła maskara, ale za tę cenę spodziewałabym się więcej. Do wersji oryginalnej chętnie powrócę, wodoodpornej mówię natomiast "nie".
Niby ten sam tusz, a jednak nie do końca :). Trochę dziwne, ze maskary z tej samej serii aż tak się różnią.
OdpowiedzUsuńSama zaliczylam dziwna przygode z ta wersja bo bardzo lubie FLE. Czern zachowywala sie inaczej niz braz, ktory mial wszystkie cechy wersji klasycznej + naprawde byl wodoodporny.
OdpowiedzUsuńCzary mary doslownie ale przekonalam sie, ze to chyba faktycznie czary-mary ;-) bo zrobilam zakup jeszcze raz po paru m-cach.Sytuacja sie powtorzyla.Czern nie bardzo, braz ok.
Stanelo na tym, ze kupuje regularnie ale...klasyka:D
zoila, często słyszałam, że formuły wodoodporne kompletnie różnią się od oryginalnych
OdpowiedzUsuńSzczoteczka podoba mi sie,lubie takie.
OdpowiedzUsuńHexx, ja miałam taką samą przygodę z Sexy Curves: czerń spoko, brąz za to do wywalenia:/ chyba naprawdę coś w tym jest, że maskara maskarze nierówna...
OdpowiedzUsuńMam podobne doświadczenia do Twoich. Wodoodporny odpowiednik mojej ulubionej Sexy Curves z Rimmela też wypadł cienko... dlatego szukam dalej ;)
OdpowiedzUsuńpaula205, szczota jest rewelacyjna:)
OdpowiedzUsuńIwetto, już pisałam Hexx, że u mnie brązowa Sexy Curves nie miała nic wspólnego z czarną, jakby dwie różne maskary:/
OdpowiedzUsuńSzczoteczka wygląda na prawdę interesująco. :) Ale póki co testuję tusze z niższej półki cenowej. :)
OdpowiedzUsuńsama szukam wodoodpornego ideału :(
OdpowiedzUsuńO, to dobrze, że się tego dowiaduję, bo dziś miałam ją już w łapkach i chciałam kupić, ale w ostatniej chwili coś mnie tknęło by się jeszcze wstrzymać - miałam farta jak widać ;)
OdpowiedzUsuńredhead, szczoteczka jest fajna, gumowa, lubię takie, ale bardziej niż z tej jestem zadowolona z maskary z essence za 10 zł!
OdpowiedzUsuńŚwiątędki, to jest nas dwie"/
Marciamadness, szkoda, że mnie nie ostrzegł 6 zmysł kosmetyczny, który już powinnam w sobie wyrobić;)
Nigdy nie sugeruję się opiniami innych osób przy doborze maskary, właśnie dlatego, że po przeczytaniu tej recenzji pewnie nigdy bym nie kupiła tej maskary. Byłby to wielki błąd gdyż używam już drugie opakowanie i uważam, że jest rewelacyjna! To prawda, że na początku, gdy była świeża, efekt nie był spektakularny, ale po pewnym czasie uzyskała odpowiednią konsystencję i mogłam jej używać prawie 6 miesięcy. To jedna z niewielu maskar, która nie prostuje rzęs po podkręceniu zalotką, wręcz poprawia efekt podkręcenia, nie obsypuje się i jest naprawdę trwała. Dlatego moja rada jest taka, żeby nie sugerować się recenzjami bo każda z nas ma inne rzęsy i inne potrzeby, to co dla jednej jest kitem, dla drugiej może okazać się hitem. Podejrzewam, że mi nie podeszłaby np. wersja zwykła tej maskary gdyż w moim przypadku lepiej sprawdzają się wodoodporne. Pozdrawiam Iwi.
OdpowiedzUsuńIwi, no cóż, ja się żadną recenzją nie sugerowałam i wyszłam na tym jak Zabłocki na mydle, zgadzam się jednak, że maskara podkręca rzęsy, co prawda u mnie co drugą, ale jednak zawsze;)
OdpowiedzUsuńDziewczyno, poco przepłacać! Na paatal.pl jest o wiele, wiele tańsza (chyba nawet nie wodoodporna) ;)
OdpowiedzUsuńpo co, oczywiście ;)
OdpowiedzUsuńJedyny tusz wodoodporny jaki udaje mi się zmywać bez problemów to tusz Maybelline Turbo boost. Szkoda, że efekt nie jest powalający. Znów ze zwykłą maskarą Wibo Extreme coś tam (:P) efekt jest wow, ale tusz nie do zdarcia... I znajdź tu babo złoty środek.
OdpowiedzUsuńja jestem wierna Maybelline Colossal, całkiem nieźle sprawuje się na moich rzęsach. Jest wodoodporna, ale łatwo zmyć ją odpowiednim specyfikiem ;) Zapraszam do mnie!
OdpowiedzUsuńRebellious lady, podaję cenę regularną, nie mówię, że tyle płacę;P
OdpowiedzUsuńobojetniejaka, ogólnie tusz wodoodporny powinien być wytrzymały, no ale chyba nie jest za dobrze, kiedy podczas zmywania wyrywasz sobie kilka rzęs;)
Rina, Colossal jest dla mnie zdecydowanie za rzadki
rany ja to nie cierpię tej szczoty na grubym kiju, tyle się namachałam żeby nie posklejać sobie nią rzęs, aż w końcu zrezygnowałam i tusz wylądował u mamy (która notabene w ogóle nie miała problemów?!), co prawda ja miałam tą normalną wersję.
OdpowiedzUsuńmój ulubiony wodoodporny tusz z Maybelline - żółta tuba z zielonym napisem. Nie pogrubia co prawda ale wydłuża i rozdziela. Bardzo długo się trzyma .
OdpowiedzUsuńa szkoda, że ten okazał się klapą.. szczoteczkę ma naprawdę ładną
ivonizzle, ja tę szczotę bardzo lubię, oryginalna wersja jest moim zdaniem świetna, miałam już kilka tubek
OdpowiedzUsuńmartynkaczarna, jesteś kolejną osobą, która zachwala Colossal, może trzeba będzie spróbować:)
O nigdy bym nie pomyślała, że jego wersja wodoodporna może tak działać. Podobnie jak Ty lubię tą zwykłą wersję.
OdpowiedzUsuńa pokarzesz na rzęsach??
OdpowiedzUsuńno niestety tak bywa - tez sie kiedys tam nacielam ale z innym tuszem. nie doradze Ci nic wodoodpornego bo wole zwykle tusze. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMaskara maskarze nierówna- zgadzam się. Ja używam tradycyjnego Colossala, a jak kupiłam kiedyś wersję 100% black, to nie wierzyłam własnym oczom.. Zupełnie inny tusz. Kompletnie się u mnie nie sprawdził.
OdpowiedzUsuńJa mam ten tusz w fioletowym opakowaniu False Lash Effect i jest boski!Najczęściej jest tak , że wersje wodoodporne są jakiejś gorszej jakości!Ahh
OdpowiedzUsuńJa również szukam ideału
OdpowiedzUsuńDefine-A-Lash od maybelline sprawdziła się u mnie świetnie;)
OdpowiedzUsuńJest drogi, ale pewnie cena cos znaczy :)
OdpowiedzUsuńDobrze prezentuje się maybelline volume colossal mascara wodoodp. ale cięzko ją zmyć.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej normalnej wersji tuszu.
OdpowiedzUsuńJa używam Maybelline Falsies Volum Express, badzo lubi efekt pięknych gęstych rzęs, ale nakladanie go i efekt późniejszej pandy mnie przeraża.
Dodaje do obserwowanych.
Zapraszam ;)
Uwielbiam tusze od Max factora!!! Wg mnie są najlepsze! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKinga, właśnie dodałam zdjęcia
OdpowiedzUsuńSmieti, ja też wolę zwykłe, ale tę kupiłam z myślą o urlopie
Miętówka, czym więc fioletowa różni się od czarnej?
A czemu nie zainwestujesz w taki fix do maskary, który z każdego tuszu robi tusz wodoodporny :0. To o wiele lepsze wyjście, masz swój ukochany tusz, z ukochanymi właściwościami i jak potrzebujesz odpornosci to bach, pociągasz na koniec makijazu i masz :)
OdpowiedzUsuńJoanna, może dlatego że nawet nie wiedziałam, że coś takie istnieje;)
OdpowiedzUsuńahh , ! no cóż. zdażają się też buble . xd
OdpowiedzUsuńuwielbiam ten tusz ale nie pomyslabym ze w wersji wodoodpornej sie nie sprawdzi. a szkoda. tez mam nieciekawe doswiadczenia z wodoodpornymi. jak do tej pory mialam same buble. dobrze ze tylko na wakacje ich uzywam.
OdpowiedzUsuńJa mam teraz Collosal wodoodporny, ale jest średni jak dla mnie.
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że jest taki magiczny bezbarwny tusz z Clarins, który robi każdą mascarę wodoodporną, ja właśnie zamierzam go zakupić w internetowym Douglasie,od kilku miesięcy sie na niego czaję, a teraz w D. jest promocja, że kazdy nowy klient w drogerii internetowej dostaje 40zł na pierwsze zakupy:) I zamaist ponad 80zł zapłacę czterdzieściparę zł plus 13,50zł wysyłka, co i tak wychodzi taniej, a o tym produkcie słyszałam na youtube i dziewczyny bardzo go zachwalały
http://pl.douglas-shop.com/douglas/Makija%25C5%25BC-Oczy-Tusze-do-rz%25C4%2599s-Clarins-Oczy-Maskara-bezbarwna-wodoodporna_productbrand_3000003631.html
mam, mam!
OdpowiedzUsuńwcześniej używałam 2000 calorie MF ale ten jako, że jest następcą jest o niebo lepszy : ) na razie go nie zmieniam : )
dodaję do obserwowanych : )
lovelinessdiary.blogspot.com
axxasworld, ja też potrzebuję takiej maskary tylko na wakacje
OdpowiedzUsuńCosmetixmaniaczka, dzięki za cynk, muszę się przyjrzeć temu produktowi:)
widzę, że masz rzęski podobne do moich:) też króciutkie:) i ta maskara super je wydłużyła, może się skusze:P
OdpowiedzUsuńBag Full Of Surprises, pisałam właśnie, że moje rzęsy do najkrótszych nie należą, mają tylko jasne końcówki, których bez maskary nie widać, więc wydłużenie w gruncie rzeczy wcale nie jest tak znaczne
OdpowiedzUsuńMnie osobiście ten tusz nie zachwycił, niestety nie sprawdził się, uczulił mnie i poprostu się go pozbyłam. Wole Masterpiece, poza tym nie przepadam za rzesami uginającymi się od tuszu, wystarczy że mi je tylko podkreśli i podkręci:)))
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten tusz i maniakalnie używam od dawien dawna, to znaczy zwykły False Lash Effect, nie spodziewałam się, że może być taka różnica między nimi :o teraz wiem, że trzeba być wiernym tej wersji. Bo np. widziałam jeszcze opakowanie fioletowe i czerwone w rossmannie, ale pani ekspedientka nie za bardzo umiała mi przedstawić różnicę :(
OdpowiedzUsuńpozdrawiam z http://pan-kurczak-lubi-to.blogspot.com
widzę że super ten tusz ;]
OdpowiedzUsuńEfekt wydłużenia i pogrubienia jest naprawdę powalający:) piękne masz oczka, ja mam ta maskarę w wersji fioletowej ale nie za bardzo jestem z niej zadowolona bo skleja mi rzęsy... może powinnam spróbowac tej:)
OdpowiedzUsuńRepublic of Women, gwarantuję Ci, że inne tusze dają o wiele lepszy efekt, jak dla mnie ten spisuje się marnie:/
OdpowiedzUsuń