Wiem, wiem, pewnie GLOSSYBOX macie już powyżej uszu, bo informacja o pojawieniu się na polskim rynku pierwszego pudełka krąży aktualnie niemalże po wszystkich blogach i kanałach YouTube. Ale i ja o tym napiszę, a kto ma dość, niech przestanie w tym momencie czytać ;).
Dzięki uprzejmości GLOSSYBOX pierwsze pudełko mam możliwość przetestować nieodpłatnie. Zawartość już chyba wszystkim jest znana: LIERAC balsam do cery odwodnionej Hydra-Chrono+ (15 ml, w przeliczeniu za taką pojemność trzeba by zapłacić 55,50 zł), MARC JACOBS Daisy Eau So Fresh (4 ml, za tę pojemność musiałybyśmy zapłacić ok. 15 zł), MASAKI MATSUSHIMA balsam do ciała Masaki Cherry (50 ml, taka pojemność kosztowałaby nas ok. 50 zł), NUXE suchy olejek o wielu zastosowaniach Huile Prodigieuse (10 ml, za taką pojemność musiałybyśmy zapłacić ok. 12 zł), RENE FURTERER szampon Okara Protect Color (50 ml, taka pojemność kosztowałaby nas ok. 27 zł).
Muszę Wam powiedzieć, że zawartość pudełka przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Z wypiekami na twarzy obserwowałam dotychczasowe boxy (Kissbox), jednakże zawarte w nich produkty raczej nie przyprawiały mnie o szybsze bicie serca. Tym razem jest jednak inaczej. W pudełku znalazły się naprawdę pokaźne próbki wysokopółkowych kosmetyków, które z największą przyjemnością przetestuję.
Pomysł na boxy uważam za trafiony w dziesiątkę, pod warunkiem że dzięki nim mamy możliwość zapoznania się z kosmetykami luksusowymi, w przypadku których ze względu na wysoką cenę nie możemy pozwolić sobie na zakup w ciemno. Koszt pudełka to 49 zł. Jak na polskie warunki to zdecydowanie niemało, jeśli jednak zsumujemy wartość zawartości, otrzymamy kwotę rzędu 160 zł! Do tego dochodzą jeszcze koszty naprawdę solidnego i estetycznego opakowania, koszty przesyłki kurierskiej i radość z otwierania, której nie da się przeliczyć na pieniądze ;P.
Ja czuję się skuszona i na pewno wysupłam 49 zł na kolejne pudełko (zamawiać możecie na glossybox.pl). Mam tylko nadzieję, że GLOSSYBOX nie rzuciło nam przysłowiowej marchewki na zachętę i że kolejne boxy utrzymają poziom.
A Wy skusicie się na pudełko?
Jestem ciekawa recenzji :)
OdpowiedzUsuńPewnie prędzej czy później się pojawią:)
UsuńPowiem tak- po zobaczeniu zawartości pierwszego boxa nabrałam mega ochoty na subskrypcję ;) Co prawda jestem w UK, więc zamawiałabym na rodziców alee co tam :) Myślę, że warto.
OdpowiedzUsuńJedyne co mnie nieco studzi to przeczucie, że drugi box będzie słabszy, że to ten pierwszy specjalnie był taki extra żeby narobić ludziom smaka i jak najwięcej subskrybentów złapać. Ale zobaczymy, miejmy nadzieję że to tylko moje chore urojenia :))
Ps. Nie mam nic do kolejnego posta na ten temat ;) czemu dzielenie się taką radosną nowiną ma być zarezerowane tylko dla pierwszych 5 osób? Każdy ma prawo pisać o czym chce, to my decydujemy co czytamy i wsjo!
Zamówiłam kolejne pudełko, zobaczymy, czy było warto:) Jeśli obniżą jakość, to kolejnego ludzie po prostu nie zamówią, a na klientach chyba im zależy.
UsuńNiby każdy ma prawo pisać, ale ja osobiście się wkurzam, kiedy na n-tym blogu czytam o tym samym, chociaż akurat w przypadku boxów chętnie poznaję opinie innych dziewczyn na temat konceptu jako takiego:)
kupiłas czy dostałas?
OdpowiedzUsuńWszystko jest napisane w poście, wystarczy przeczytać dokładnie.
UsuńZawartość świetna :) coś czuję, że się skuszę na moje pierwsze GlossyBox :)
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję, że kolejne nas nie zawiodą:)
UsuńJa też jestem ciekawa co będzie w następnych, bo u Inez82 widziałam, że w niemieckim glossy była woda do picia i jakiś pędzelek z Elfa, który do tego tracił włosie:(
OdpowiedzUsuńTeż to widziałam na niemieckich blogach, z czasem luksusowe marki zamienili na zwykłe drogeryjne lub ewentualnie dostępne tylko w sklepach internetowych, zobaczymy. Kolejne pudełko już zamówiłam, więc teraz tylko oczekiwać zawartości:)
UsuńMnie się on bardzo podoba ciekawe jak później bedzie
OdpowiedzUsuńdla mnie troche za drogo :(
OdpowiedzUsuń