Lubicie maseczki? Ja uwielbiam! Za każdym razem, gdy stosuję maseczkę, czuję, że robię coś dobrego dla swojej skóry, że ją rozpieszczam, a ona za to odwdzięcza mi się lepszym wyglądem. Ot, taka mała symbioza ;))). Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić maseczki dość nietypowe, rodem z Azji, ale dostępne również w Polsce. Rzecz będzie o Lioele Perfect Essence Mask Set.
W skład zestawu wchodzi 5 maseczek:
-Lioele perfect Trouble Clear Essence Mask
- Lioele perfect Soothing Essence Mask
- Lioele perfect Collagen Essence Mask
- Lioele perfect Brighthening Essence Mask
- Lioele perfect Pore Control Essence Mask
Każda z maseczek zapakowana jest w osobną saszetkę, w środku nie znajdziecie jednak płynu, kremu, czy żelu a jedynie... maskę, która wygląda tak:
Maseczka wykonana jest z materiału (prawdopodobnie bawełny), ma otwory wycięte odpowiednio na oczy, nos i usta, odpowiednie nacięcia na brzegach pozwalają dopasować ją również do kształtu naszej twarzy. Nie musimy nic rozsmarowywać, wcierać, ani wklepywać, materiał jest obficie nasączony serum, wystarczy więc nałożyć go na twarz i przez następne 20-30 min. straszyć domowników wyglądem Hannibala Lectera ;))).
Kilka słów na temat poszczególnych maseczek...
1. Lioele perfect Trouble Clear Essence Mask
Maseczka przeznaczona jest głównie do cery problematycznej. Jej głównym składnikiem jest olejek z drzewa herbacianego oraz wyciąg z otrąb.
Trudno powiedzieć, czy maska naprawdę poprawia stan skóry, aby to stwierdzić z pewnością musiałabym stosować ją zdecydowanie dłużej i regularnie. Po jednym użyciu mogę powiedzieć, że koi skórę i pozytywnie wpływa na jej ogólny stan, przyspieszając znikanie zaczerwienień powstałych w wyniku tworzących się na skórze niedoskonałości. Chętnie sięgnę po nią ponownie.
2. Lioele perfect Soothing Essence Mask
Ta maseczka ma za zadanie koić i uspokajać naszą cerę i muszę przyznać, że swoją rolę spełnia w 100%. Serum, którym nasączona została maseczka, koi skórę, łagodzi zaczerwienienia, zwęża nawet pory. Skóra po jej zastosowaniu jest odświeżona i miękka. Jak dla mnie bomba!
3. Lioele perfect Collagen Essence Mask
Maseczka z zawartością morskiego kolagenu, mająca za zadanie odżywiać cerę.
Serum faktycznie znacząco wygładza skórę, produkt sam w sobie mnie mimo wszystko jakoś szczególnie nie zachwycił. Sądzę, że faktyczne efekty można by zauważyć dopiero po dłuższym okresie stosowania.
4. Lioele perfect Brighthening Essence Mask
Maseczka ma za zadanie rozjaśniać i relaksować zmęczoną cerę.
Serum znacząco rozświetla skórę, koi i łagodzi podrażnienia, twarz naprawdę wygląda na rozjaśnioną i wypoczętą. Ta maseczka bez wątpienia jest jedną z moich ulubionych i chętnie sięgnę po nią ponownie.
5. Lioele perfect Pore Control Essence Mask
Maseczka ma za zadanie kontrolować pory i zmniejszać wydzielanie sebum. Wg producenta najlepiej stosować ją po użyciu kosmetyku oczyszczającego pory (czyt. peelingu).
Produkt spełnia swoją rolę, po zastosowaniu pory wydają się zwężone, choć oczywiście w dalszym ciągu są widoczne. Myślę, że i w przypadku tej maseczki większe efekty można by zauważyć, stosując ją regularnie. Serum czyni skórę gładką i miękką w dotyku, wydzielanie sebum jest faktycznie pod kontrolą.
Podsumowując, moim zdaniem maseczki są naprawdę godne uwagi. Uważam, że ich forma jest po prostu świetna. Oszczędza się nam całego procesu nakładania i zmywania produktu z twarzy, co czasami (zwłaszcza w przypadku tego drugiego) potrafi być uciążliwe. Maseczki z pewnością możecie zamówić na ebay, dla osób lubiących robić zakupy w Polsce są one dostępne na stronie asianstore.pl. W sklepie AsianStore maseczki można kupić w zestawie (cena to 60 zł, choć ostatnio jeszcze widziałam je w promocji po 54 zł) lub pojedynczo (koszt jednej maseczki to 12 zł). Jeśli macie ochotę wypróbować maseczki typu "Hannibal Lecter" ;))), to polecam Wam również markę Beauty Friends. Ta sama idea, działanie równie świetne (miałam maseczkę z wit. C i byłam bardzo zadowolona), a cena jednak trochę niższa (koszt jednej maseczki to 7 zł). Decyzję pozostawiam Wam, ale uwierzcie mi, że w takiej masce każdej z nas jest do twarzy :))).
Dziękuję firmie AsianStore za możliwość przetestowania niniejszych produktów.
Fajne te maseczki =] Ja mam Lioele Vita Shack Pack wersje Kiwi, Blueberry i miałam Cranberry.
OdpowiedzUsuńPróbowałam zrobić sobie taką maskę domowym sposobem - z ligniny, gazy, mikrofazy, ale niestety nie bardzo się to sprawdza :-/. Trzeba się będzie zakręcić za prawdziwą...
OdpowiedzUsuńNatasza, muszę się im przyjrzeć w takim razie:)
OdpowiedzUsuńAtqa, wydaje mi się, że faktycznie prościej po prostu kupić maseczkę, myślę, że sam materiał można by później wykorzystać do innych masek:)
również lubię maseczki :) ale niestety muszę zmienić jedno.. używać ich regularnie;p
OdpowiedzUsuńkornela, regularne stosowanie jest zdecydowanie kluczem do sukcesu:)
OdpowiedzUsuńA jak z nakładaniem? Nigdy nie używałam maseczek w takiej formie, więc zastanawiam się, czy nie ma zbytnio problemu z nałożeniem, albo czy sama z siebie nie "odpada".
OdpowiedzUsuńAnorexic.Candy, nakładanie bez problemu, maskę można spokojnie dostosować do kształtu twarzy, jest tak dobrze nasączona, że przez 30 min. nie zdoła wyschnąć i dobrze trzyma się twarzy:)
OdpowiedzUsuńKamcia, dzięki za info:)
bardzo lubie tego typu maseczki a te z Lioele wyjatkowo mi sie spodobaly i z calej paczki pozostala mi tylko jedna... ale w kolejce czekaja nastepne z innych firm :D
OdpowiedzUsuńmaus, liczę na jakąś recenzję:)
OdpowiedzUsuń