Idąc za ciosem i pozostając w temacie azjatyckich cudeniek, postanowiłam skrobnąć recenzję pudru SkinFood Peach Sake Silky Finish Powder, mimo iż o tym produkcie mowa była już na wielu blogach. Myślę jednak, że nie będę się powtarzać, bo zdanie na temat tego kosmetyku mam zgoła odmienne niż większość blogerek...
Peach Sake to z założenia puder fiksujący, transparentny, bardzo drobno zmielony, mający za zadanie na długo matowić naszą cerę i pozostawiać ją jedwabiście gładką. Opis brzmi ciekawie, solidnie wykonane opakowanie o ładnej szacie graficznej dodatkowo zachęca do zakupu, ale jak to, co znajduje się w środku ma się do zapewnień producenta?
W moim odczuciu ma się nijak. Puder faktycznie jest fiksujący, chociażby już z racji tego, że pozbawiony jest koloru, nie do końca jest jednak transparentny, jako że dość intensywnie bieli. Dla osób o ciemnej karnacji będzie to więc absolutne "no go". Puder jest faktycznie drobno zmielony, drobno do tego stopnia, iż podczas nakładania pyli na potęgę i osadza się wszędzie... Puder faktycznie matowi cerę i czyni ją jedwabiście gładką, ale zaledwie na kilkadziesiąt minut, po tym czasie na twarzy z reguły pojawia się błysk, a produkt sprawia wrażenie, jak gdyby się osypywał. Dotykając twarzy po kilku godzinach po prostu można go wyczuć pod palcami, a cera zaczyna wyglądać na szarą i zmęczoną. Zapach również pozostawia wiele do życzenia. Niby brzoskwinie, w moim odczuciu jednak lekko nadgniłe ;).
Zapewniam Was, że mój egzemplarz jest świeży i oryginalny (zakupiony na allegro z pewnego źródła za 67 zł) i mimo najszczerszych chęci polubienia go, bardzo się na tym produkcie zawiodłam. Spodziewałam się efektu "WOW", a skończyło się na "HMMM...". Wierzę, że jest to kosmetyk dobry, który służy dzielnie wielu osobom, u mnie jednak w roli pudru jako takiego sprawdził się kiepsko. Znalazłam dla niego jednak inne zastosowanie, otóż świetnie służy mi jako baza pod minerały, znacznie przedłużając ich trwałość. Gorąco polecam ten sposób niezadowolonym i rozczarowanym. Myślę, że dzięki temu macie szansę ujrzeć ten kosmetyk w zupełnie nowym świetle... zupełnie jak ja :))).
Chociaż opakowanie ma urocze :)
OdpowiedzUsuńtylkokasia, opakowanie jest urocze, ale sitko nie ma żadnego zabezpieczenia, przez co jest mało funckjonalne:/
OdpowiedzUsuńBB cream z tej serii tez jest do niczego :-(
OdpowiedzUsuńto smutne tak się zawieść na czymś c inni chwalą :( baaardzo tego nie lubię.
OdpowiedzUsuńzapowiada się fajnie :)
OdpowiedzUsuńkurcze, a dla mnie to ideał. Zamówiłam już kolejne opakowanie.
OdpowiedzUsuńNigdzie tez nie jest napisane, ze bedzie sluzyl wszystkim ale szkoda, ze Ci nie podszedl. Dla mnie to swietny puder a zabezpieczenia na sitko nie ma wiekszosc i tu bez roznicy czy to chanel, givenchy czy skinfood ;P
OdpowiedzUsuńNatalia, zgadzam się, myślałam, że będą super ze sobą współpracować, ale i tu się zawiodłam:/
OdpowiedzUsuńMADA, zdarza się, ile ludzi, tyle kosmetycznych preferencji:)
karolajjnn, ale co?;)
Kamila, najwyraźniej wielu osobom pasuje:)
maus, w przypadku tak pylącego produktu przydałoby się zabezpieczenie takie jak np. w produktach EDM czy bareMinerals, więcej firm mogłoby podłapać pomysł z ruchomym wieczkiem;)
Właśnie zastanawiam się nad kupnem tego produktu już od jakiegoś czasu. Podobno idealnie sprawdza się do tłustej cery. ;)
OdpowiedzUsuńTheColourfulSummer, może jestem tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę, ale na mojej cerze nie sprawdza się w ogóle;)
OdpowiedzUsuńOoo, nareszcie ktos, komu ten puder nie podszedl :] Ostudzilas moj zapal - bronie sie przed jego zakupem jak tylko moge ;)
OdpowiedzUsuńTen produkt był na mojej wish liście, kiedy planowałam zakupy SkinFood. Głownie zależy mi właśnie na działaniu fiksującym, bo moja cera jest sucha i nie potrzebuje matowienia. Boję się jednak tego, że wszędzie się osadza i pyli. Nie znoszę kiedy puder podczas nakładania opada mi na bluzkę i dekolt.
OdpowiedzUsuń***
www.cosmoteka.blogspot.com
Jesteś pierwsza osobą którą czytam oglądam i nie potrzedł, wiesz wsumie miło po takim wielkim WOW przeczytac takie HMMM
OdpowiedzUsuńHmmmmm ja moge powiedziec tylko tyle, ze podobne odczucia mam do zachwalanego przez wszystkich pudru bambusowego z BU :)Ja widze hmmm zamiast wow;) jak Ty ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z Twoja opinią w 100%
OdpowiedzUsuńUrban, pomyślałam, że warto wtrącić swoje trzy grosze, zwłaszcza, że są dość odmienne od innych, do tej pory czytałam tylko pochlebne opinie i dlatego się skusiłam
OdpowiedzUsuńNica, niestety puder osadza się dość znacznie, po kilku dniach moje lustro jest pokryte białym pyłem:/
Yasminella, właśnie zauważyłam, że większość wypowiada się pozytywnie o tym pudrze, być może jestem wyjątkiem potwierdzającym regułę?;)
bajkopisartswo, nie próbowałam i pewnie już nie spróbuję po tym, co napisałaś;)
sMartas86, też Ci nie podpasował?
Hmm czyli jednak jakieś zastosowanie ma =]
OdpowiedzUsuńCóż ja mam tylko serum z tej serii i też jestem z niego niezadowolona wbrew tym wszystkim opiniom na plus, które wcześniej przeczytałam =[
Opakowanie ma ładne :) choć pewne jest, że kosmetyk dla mojej ciemnej karnacji się nie nada :)
OdpowiedzUsuńNatasza, na szczęście, bo inaczej żałowałabym, że wydałam niemałe pieniądze;) ta seria ogólnie jest jakaś przereklamowana:/
OdpowiedzUsuńSylvia, najważniejsze jednak to, co jest w środku;)
Mizz Vintage powiem Ci tak apropo tego pudru bambusowego - tez uzywam revlon colorstay i na mojej twarzy z podkladem wyglada dosc płasko i nie naturalnie a na domiar złego slabo matuje.... niemilosiernie pyli.... jedyny plus, że tani ;)
OdpowiedzUsuńNaczytałam się tyle pozotywnych opini na temat tego produktu, że nie mogłam się doczekać jego zakupu. A teraz już sama nie wiem. Nie chcę wydać pieniędzy w błoto. Tym bardziej, że nie jest to mały wydatek, przynajmniej dla mnie.
OdpowiedzUsuńJa już wiele razy miałam go kliknąć, ale coś mnie powstrzymywało, ale chyba go odpuszczę. Skoro bieli i nie matowi? Suuuchar :P
OdpowiedzUsuńbajkopisarstwo, to tak jak Peach Sake, z tym że do tanich się on raczej nie zalicza;)
OdpowiedzUsuńSonnaille, prawda jest taka, że dopóki nie przetestujemy same, nie przekonamy się, czy dany produkt nam służy czy nie, ten ma to do siebie, że jest dość drogi, żeby pozwolić sobie ot tak na zakupy w ciemno:/
Greatdee, bieli, oczywiście ten efekt można zniwelować różami i brinzerami, a matowienie to kwestia dość indywidualna, sama nie wiem, czy go polecać czy nie...
fajnie puder wygląda, ale ja jednak wole sprawdzony Kryolanowski Anti shine :)
OdpowiedzUsuńopakowanie ma świetne ;)
OdpowiedzUsuńhttp://reedlipstick.blogspot.com/
Och to mnie zaskoczylas. Jak dla mojej problemowo tlustej cery matuje super i w pomieszczeniu klimatyzowanym gdzie po 30 min łój spływał mi z czola tutaj uzyskuje mat co najmniej na kilka godzin.
OdpowiedzUsuńa myslałam ostatnio nad jego zakupem bo opinie na wizażu nawet nie są złe :) ale widze też że nie każdemu podchodzi. Ale jak widać dla chcącego nic trudnego bo jak widać znalazłaś nowe jego zastosowanie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie dopiero zaczynam więc troche skromnie ale trzeba dać sobie szanse:)
http://bibelotkowagablotka.blogspot.com/
Ja na szczęście serum kupiłam tylko 5 ml w rozbiórce, bo jak bym prawie 50 zł na nie wydała na ebay to by mnie szlag trafił z miejsca =] Cóż jak dla mnie największą zaletą tej serii jest zapach, nic poza tym =]
OdpowiedzUsuńMam rozbiórkowy i też mnie nie zachwycił jakoś szczególnie, zwłaszcza tym, że pyli, na pędzel nakłada się ogromna ilość, jak strzepnie, to opada prawie wszystko... bieli nieco. Przy pryzmach Givenchy wysiada :)
OdpowiedzUsuńSzkoda,że takie rozczarowanie,bo prezentuje się bardzo fajnie :) Ogólnie po tym wielkim boomie na Skin food zastanawiałam się nad ich kosmetykami,ale warto było poczekac,żeby usłyszec więcej opinii :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj wracałam zmęczona i zła z pracy, idę sobię Aleją Solidarności.. tup tup.. a tu mijają mnie jakieś dwie roześmiane kobietki. Jedną z nich była.. MizzVintage! Co robiła w Warszawie? Nie wiadomo... Ale miło było ją zobaczyć. Mogłam zaczepić, ale pomyślałam, że nie ładnie.. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGratulacje! Otrzymałaś nominację w One Lovely Blog Awards! Więcej informacji na: http://agicosmoholic.blogspot.com
OdpowiedzUsuńopakowanie mi się bardzo podoba ;)
OdpowiedzUsuńZostałaś otagowana :) Zapraszam do wzięcia udziału w tagu One Lovely Blog Awards :) http://dobradusza.blogspot.com/2011/07/one-lovely-blog-award.html
OdpowiedzUsuńMagda mi on buzie matuje na długo, ale zapycha przy tym ogromnie:(( nie wiem co o nim myśleć:((
OdpowiedzUsuńMATLEENA, nie słyszałam jeszcze o nim, czas to zmienić;)
OdpowiedzUsuńPola, widzisz, każdemu pasuje coś innego...
bibelotka, niby tak, ale nie takie miało być jego przeznaczenie
Natasza, dla mnie ta seria jest średnio udana, poleciałam na skinfood, bo wszyscy zachwalali, ale mój zapał już zdecydowanie ostygł;)
Naila, pryzmy sporo kosztują, spróbowały by więc nie działać...;)
milve, ja się już wyleczyłam z ich kosmetyków
mary.kaem, trzeba było zaczepić! ania, która ze mną szła to też blogerka, a o tym, po co byłam w Warszawie już wkrótce na blogu;)
Agi, obawiam się, że mnie też, walczę właśnie z niespodziankami na twarzy i zastanawiam się od czego one, no i chyba mam odpowiedź...
Dzięki za otagowanie:)))