Cicho tutaj ostatnio, ale ma to swój powód. Ostatnie tygodnie żyłam wyłącznie myślą o urlopie i oto wreszcie naszedł!!! Dzisiaj pakuję walizki, a jutro wyjeżdżam na moje pierwsze od x lat wakacje z prawdziwego zdarzenia :))). Mam zamiar wylegiwać się na leżaku i bimbać, ile wlezie ;))). Zanim jednak opuszczę Was na tydzień i oddam się błogiemu lenistwu, chciałam Wam pokazać kilka kosmetyków, które będą mi towarzyszyć podczas wyjazdu. Kosmetyczkę staram się ograniczyć do minimum, ale nie byłabym sobą, gdybym nie zabrała na urlop kilku produktów kolorowych ;).
Do twarzy zabieram wysoki filtr. Zdecydowałam się na barwiony Anthelios SPF 50 z La Roche-Posay. Myślę, że taki pseudo-podkład to fajny pomysł, daje delikatne krycie, wyrównuje koloryt i jednocześnie chroni przed słońcem. W razie gdyby potrzebne było mi silniejsze krycie, zabieram również krem BB Lioele Triple Solution, który nie jest zbyt ciężki, a jednocześnie bardzo dobrze kryje, ma również SPF 30, co na słoneczne dni czyni go niemal idealnym. Do utrwalenia filtra i podkładu zabieram puder Vichy Dermablend. Jest to chwilowo mój ulubiony puder fiksujący, właśnie rozpoczynam drugie opakowanie. Jest lekki, bezbarwny i całkiem nieźle matuje.
Makijaż oka planuję raczej skromny. Na wakacjach podstawę stanowią dla mnie kosmetyki wodoodporne, które nie spływają z twarzy przy wizycie w morzu czy basenie. Zabieram ze sobą więc zestaw minimalistki: wodoodporną maskarę Max Factor False Lash Effect, o której pisałam tutaj, wodoodporny cień w kremie, czyli Paint Pot z MAC w odcieniu Rubenesque oraz kilka konturówek do oczu: brązową Coffee, ciemnozieloną Tealo, oliwkowozieloną Forever Green (wszystkie z MAC) oraz turkusową kredkę nr 43 z Inglota. Spośród wszystkich jedynie Tealo i Forever Green są wodoodporne (rodzaj kredki to Power Point).
Do policzków zabieram dwa róże. Pierwszy z nich to Sheertone Blush w odcieniu Tenderling, drugi zaś to Sheertone Shimmer Blush w kolorze Peachykeen (obydwa z MAC). Tenderling to bardzo delikatny, matowy odcień brzoskwini. Na policzkach jest niemalże niewidoczny, ale sprawia, że twarz wygląda na zdrową i wypoczętą. Peachykeen to piękny odcień różu ze złotymi drobinkami, które cudownie mienią się w słońcu i czynią twarz trójwymiarową. Kolor ten będzie się świetnie prezentował na opalonej skórze :))).
Nie obędzie się również bez balsamu do ust. Mój wybór padł na EOS, o którym pisałam tutaj. Kosmetyk ma bardzo wakacyjny zapach, jest bezbarwny i dobrze nawilża, ze względu na kształt trudno go również zgubić ;). Na paznokciach będzie zaś gościć róż i miętą. Zabieram ze sobą tylko dwa odcienie: pierwszy to Party in My Cabana z OPI, który prezentowałam tutaj, drugi zaś to Peppermint z Rimmel, któremu bliżej możecie się przyjrzeć tutaj. Są to typowo plażowe kolory, które po prostu uwielbiam.
Oczywiście planuję wziąć ze sobą również kosmetyki pielęgnacyjne, balsam z SPF do całego ciała (prawdopodobnie mój wybór padnie tutaj na Ziaję), tradycyjny balsam nawilżający do stosowania po kąpieli i w razie poparzeń skóry (Cetaphil), oprócz tego oczywiście standardowe kosmetyki do demakijażu (dwufazowa Ziaja, żel do mycia twarzy Floslek, płyn micelarny Bourjois), oraz pewnie jakiś krem do twarzy (najprawdopodobniej również Floslek).
Niby zestaw minimalistki, a jednak się trochę tego uzbierało. No cóż, mam nadzieję, że zmieszczę się w dopuszczalnym limicie bagażu ;))). Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i do usłyszenia za tydzień!
![]() |
źródło: wiadomości24.pl |
