Jako osoba odwiecznie borykająca się z problemami skóry, chętnie sięgam po dermokosmetyki różnej maści. Marka Cetaphil już jakiś czas temu przewinęła się przez moją kosmetyczkę, a teraz miałam okazję przetestować całą serię z założenia zbawiennych dla skóry mazideł. Zapraszam na wyczerpującą relację i wyniki rozdania :).
Emulsja micelarna EM ma postać kremowego żelu o lekko białawym zabarwieniu. Wg producenta dzięki budowie mineralnej emulsja jest delikatna i jednocześnie skutecznie oczyszcza skórę. Zawdzięcza to substancji myjącej zamkniętej w miceli, która uwalnia się jedynie w ilości niezbędnej, przez co nie uszkadza płaszcza lipidowego, a więc naturalnej bariery ochronnej skóry. Emulsja nie zawiera mydła ani innych substancji drażniących, przez co idealnie nadaje się do skóry wrażliwej i trądzikowej, a także po lub w trakcie kuracji dermatologicznych.
Produkt został mi zalecony już wielokrotnie przez różnych dermatologów i trzeba przyznać, że podczas stosowania silnych maści o wysokim stężeniu różnych kwasów sprawdza się bardzo dobrze, bo nie obciąża dodatkowo naszej skóry, a wręcz łagodzi wszelkie podrażnienia. W trakcie jej użytkowania zauważyłam zdecydowane ukojenie cery i brak nowych niespodzianek. Być może emulsja nie była jedynym sprawcą tego cudu, ale na pewno się do niego przyczyniła.
Produkt został mi zalecony już wielokrotnie przez różnych dermatologów i trzeba przyznać, że podczas stosowania silnych maści o wysokim stężeniu różnych kwasów sprawdza się bardzo dobrze, bo nie obciąża dodatkowo naszej skóry, a wręcz łagodzi wszelkie podrażnienia. W trakcie jej użytkowania zauważyłam zdecydowane ukojenie cery i brak nowych niespodzianek. Być może emulsja nie była jedynym sprawcą tego cudu, ale na pewno się do niego przyczyniła.
Lipoaktywny krem nawilżający PS to natomiast specjalistyczny preparat, który zgodnie z opisem producenta ma za zadanie chronić i regenerować skórę uszkodzoną w przebiegu schorzeń dermatologicznych i po zabiegach medycyny estetycznej. Krem ma zaspokajać trzy podstawowe potrzeby wymagającej skóry, a więc chronić dzięki zawartości oleju migdałowego, wazeliny, dicaprylu i silikonów, regenerować poprzez pobudzenie wzrostu nowych komórek dzięki obecności witaminy E i silikonów oraz nawilżać za sprawą obecnej w składzie gliceryny, która zatrzymuje wodę w skórze.
Przyznam, że dość zastanawiająca jest obecność silikonów w tym produkcie, tym bardziej że krem uznawany jest za niekomadogenny, a silikony mimo wszystko potrafią mieć niekorzystny wpływ na naszą cerę, zapychać i przyczyniać się do powstawania zmian skórnych. Zdecydowanie brak mi fachowej wiedzy w tym temacie, ale u siebie zaobserwowałam jedynie zbawienny wpływ tego kremu. Raz na jakiś czas serwuję sobie peeling kwasem glikolowym, który prowadzi do znacznego przesuszenia skóry w jej wierzchniej warstwie. Zazwyczaj po takim trwającym ok. tygodnia zabiegu towarzyszyło mi uczucie ściągnięcia i skóra łuszczyła się niemiłosiernie. Krem aplikowany na dzień (po nałożeniu kwasu na noc) uczynił ten zabieg o wiele bardziej znośnym, a skóra o wiele szybciej powróciła do normalnego stanu bez konieczności stosowania bardzo tłustych i tym samym niesamowicie niewygodnych w użyciu mazideł.
Przyznam, że dość zastanawiająca jest obecność silikonów w tym produkcie, tym bardziej że krem uznawany jest za niekomadogenny, a silikony mimo wszystko potrafią mieć niekorzystny wpływ na naszą cerę, zapychać i przyczyniać się do powstawania zmian skórnych. Zdecydowanie brak mi fachowej wiedzy w tym temacie, ale u siebie zaobserwowałam jedynie zbawienny wpływ tego kremu. Raz na jakiś czas serwuję sobie peeling kwasem glikolowym, który prowadzi do znacznego przesuszenia skóry w jej wierzchniej warstwie. Zazwyczaj po takim trwającym ok. tygodnia zabiegu towarzyszyło mi uczucie ściągnięcia i skóra łuszczyła się niemiłosiernie. Krem aplikowany na dzień (po nałożeniu kwasu na noc) uczynił ten zabieg o wiele bardziej znośnym, a skóra o wiele szybciej powróciła do normalnego stanu bez konieczności stosowania bardzo tłustych i tym samym niesamowicie niewygodnych w użyciu mazideł.
Krem intensywnie nawilżający DA Ultra stanowi, w moim odczuciu, nieco lżejszą wersję kremu PS. Zawiera PCA, który występuje naturalnie w skórze i wiąże w niej cząsteczki wody, utrzymując tym samym właściwe nawilżenie, masło shea oraz olej z orzechów makadamia, które uzupełniają lipidy, zmiękczają skórę i łagodzą podrażnienia, pantenol, który ułatwia regenerację naskórka i silikony, które chronią płaszcz lipidowy.
Produkt jest bardzo lekki w swojej formule, łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Jest to mazidło, które sprawdzi się zarówno pod makijaż jak i przykładowo na noc, kiedy chcemy zadbać o solidne nawilżenie, ale nie mamy ochoty obciążać skóry bardzo treściwymi kremami.
Produkt jest bardzo lekki w swojej formule, łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Jest to mazidło, które sprawdzi się zarówno pod makijaż jak i przykładowo na noc, kiedy chcemy zadbać o solidne nawilżenie, ale nie mamy ochoty obciążać skóry bardzo treściwymi kremami.
Seria dermokosmetyków Cetaphil obejmuje również dermoprotektor MD, o którym pisałam już jakiś czas temu, co do którego moją opinię nadal podtrzymuję.
Summa summarum Cetaphil mogę polecić wszystkim, którzy borykają się problemami skórnymi i którzy chcieliby postawić na możliwie najmniej inwazyjną pielęgnację, a także osobom, które są po różnego rodzaju kuracjach dermatologicznych. Skuteczność sprawdzona na własnej skórze ;)
Na koniec najprzyjemniejsze, czyli wyniki rozdania, które ogłosiłam na początku miesiąca :)
O właściwościach kosmetyków Cetaphil będzie miała okazję przekonać się Magdalena Kita!
Pędzę pisać maila z powiadomieniem o wygranej :). A tych, którym się nie poszczęściło, zapraszam na trwające nadal rozdanie z Dove :).
